29.04.2013

2."Suspended"

Davonne's POV
               
               Siedziałam na jednej ze szkolnych, zniszczonych ławek, które pod wpływem jakiegokolwiek ruchu niemiłosiernie skrzypiały, co bardzo mnie drażniło, ale wolałam to niż kolejna lekcja Angielskiego z tą suką. Nie mogę uwierzyć jakim cudem jedna stara kobieta po pięćdziesiątym roku życia może tak bardzo zajść za skórę samym byciem! Podciągnęłam kolana bod brodę, co spowodowało kolejne głośne skrzypnięcie, na co wzdrygnęłam się i zamarłam w bezruchu. W moich uszach rozchodziła się moja ulubiona na dzisiejszy dzień piosenka Rity Ory, która spowodowała, że na mojej twarzy mimowolnie zagościł uśmiech. Lekko kołysałam głową tak, aby ławka znów nie zaczęła skrzypieć i pod nosem nuciłam słowa piosenki.
               - Nie powinnaś mieć teraz lekcji?- wyciągnęłam jedną słuchawkę z ucha, gdy zorientowałam się, że ktoś obok mnie stoi. Uniosłam wzrok w górę i moja mina zrzedła na widok osoby stojącej przede mną.- Zadałem ci pytanie Młoda Damo.- znów się odezwał, na co przełknęłam głośno ślinę.
               - Um, mam angielski Panie Dyrektorze.- odpowiedziałam mu po chwili lekko zdenerwowana i delikatnie zmieniłam moje ułożenie na ławce. 
               Nasz Dyrektor, był osobą, która budziła postrach w całej szkole i nie chodzi tu tylko o uczniów. Był łysy i dość wysoki, a także umięśniony. Miał ponad pięćdziesiąt lat i wyglądał raczej na szefa jakieś mafii, niż na Dyrektora prywatnej szkoły w Los Angeles. Grozy dodawało mu także lekko rozcięcie obok oka, które czasami maskował, a czasami po prostu pokazywał każdemu kto obok przechodził poprzez utkwienie w nim jego mroźnego spojrzenia. 
               - Na korytarzu?- zapytał mnie z kpiną, na co niepewnie pokiwałam głową i utkwiłam wzrok w moich wysokich czarnych butach.- W taki razie zapraszam do mojego gabinetu, w końcu nie widziałem cię od jakiś trzydziestu minut.- westchnął i ruszył w stronę swojego gabinetu, a ja szłam zaraz za nim. 
               - Panie dyrektorze!- usłyszałam z końca sali krzyk nauczycielki od chemii, która zbliżała się w naszą stronę. Kobieta powiedziała coś na ucho Dyrektorowi, na co jego mina ze zdenerwowanej zmieniła się na wściekłą. Na jego czole pojawiły się dodatkowe zmarszczki, a usta przybrały prostą linię.
               - Niesforne gówniarze.- wybełkotał po chwili i powiedział coś niezrozumiałego dla mnie Pani Blakey.- Wejdź do gabinetu, będę tam za pięć minut.- zwrócił się w moją stronę i po chwili odszedł w kierunku sali chemicznej.
               Po równych pięciu minutach usłyszałam jak drzwi głośno się otwierają, a do gabinetu Dyrektora wchodzi jeszcze czwórka innych uczniów. Stanęli obok mnie i tak samo jak ja wzrok skierowany mieli na swoje buty.
               - Znacie się?- skierował do nas pytanie Dyrektor i zasiadł za biurkiem. Każde z nas przecząco pokiwało głową i spojrzało wymownie na siebie. Zrobili tak wszyscy, prócz Chłopaka w kapturze, który tępo wpatrywał się w szklaną szybę za biurkiem.- Oh, a myślałem, że stanowicie jakąś bandę niesfornych gówniarzy.- zakpił.- Mam nadzieję, że domyślacie się dlaczego tu jesteście?- zapytał nas i z ogromnym hałasem wstał zza biurka kierując się w naszą stronę.- To jak, wiecie?- kolejna cisza z naszej strony.- Teraz siedzicie cicho wystraszeni? A gdzie wasza niewypalona buźka, huh?- znów nie zabrzmiał jak Dyrektor, tylko jak jakiś szef mafii, co powodowało, że z każdym jego słowem przechodziły mnie ciarki.
               - Niech Pan przejdzie do rzeczy, a nie pierdoli jakieś bzdury.- po chwili ciszy po gabinecie rozniósł się seksownie zachrypnięty głos osoby, która stała obok mnie. Przeniosłam wzrok z moich butów na jego twarz, która kompletnie nic nie wyrażała. Czasami, po dłuższej obserwacji jego twarzy możesz zobaczyć niewielkie ruchy zaciśniętej szczęki. 
               - Czekałam na to.- odpowiedział mu po chwili i znów usiadł do biurka wyciągając z szafki nasze szkolne akta.- Jak ujął wasz kolega, przestanę owijać w bawełnę i powiem wam dlaczego się tutaj znaleźliście.- powiedział akcentując z ogromnym jadem w głosie słowo "kolega".- I nie chodzi mi tu o opuszczanie lekcji, panno Davonne, czy palenie papierosów na lekcjach, Justinie.- dodał i otworzył kolejno pięć akt kładąc je przed sobą i studiując je wzrokiem.- Od kilku tygodni wam się przyglądam i w końcu moja złota cierpliwość do was się skończyła. Widząc wasze wybryki nie pozostaje mi nic innego jak zawiesić was do końca roku szkolnego. Jutro ostatni raz przychodzicie do tej szkoły, a po weekendzie nie chcę widzieć waszych gówniarskich twarzyczek w mojej szkole, zrozumieliście?- surowo dobierając każdy wyraz po chwili zaczął wypełniać coś w naszych aktach i z hukiem wrzucił je do szafki.- Wracajcie na lekcje.- Mruknął i lekceważąco pokazał nam dłonią drzwi. 
               Jak oparzona szybko wyszłam z gabinetu dyrektora i zaczęłam analizować jego słowa. Nie opłacało mi się wracać na lekcję ze względu, ze za pięć minut się kończyła. Usiadłam na ławce, na której przed chwilą siedziałam i zaczęłam zastanawiać się jak na to zareagują moi rodzice. Nie dość, że na sto procent nie zdam dziewiątej klasy, to jeszcze zostałam zawieszona. Na pewno wyrzucą mnie z domu, albo wydziedziczą i w tedy wszystko, czego dorobili się przez najbliższe dwadzieścia lat życia w całości dostanie Paul. No i oczywiście nie zapomnijmy, że odbędą ze mną poważną rozmowę o mojej przyszłości i o tym, jaki wstyd im przynoszę. Nie zabraknie również porównywania mnie do Paula i mówienia, że byłam ich nadzieją na to, że zastąpię ich w kancelarii zaraz przy boku Paula, który jest na drugim roku studiów prawniczych. 
               Moi rodzicie kilka lat po narodzinach Paula otworzyli własną kancelarię prawniczą, która po czterech latach działalności zaczęła przynosić naszej rodzinie spore zyski. Jednak rok temu w Chicago nastała czarna godzina dla wszystkich prawników i większość z nich teraz zbankrutowała, ale nasi rodzicie postanowili się tak łatwo nie poddawać i przenieśli firmę Lonwer&Dunks&Universe (dop. aut: Pierwsze dwa wyrazy to nazwiska założycieli, czyli Thomasa Lonwera i jego wspólnika- Ryana Dunksa, a trzecie słowo jest symbolem tego, ze kancelaria nie ma końca- tak jak wszechświat.) do Los Angeles, gdzie ponownie odżyła.
              Po raz pierwszy od wyprowadzki przejęłam się tym, co powiedzą rodzice. Po wyprowadzce z Chicago, gdzie zostawiłam przyjaciół, babcię, milion wspomnień zaczynając od pierwszego kroku, a kończąc na moim pierwszy razie i miłość mojego życia, z którą już od roku nie mam kontaktu, kompletnie się zmieniłam- jak uważają rodzicie i Paul. Jednak prawda jest taka, że ja udaję. Udaję osobę, którą w żadnych stopniu nie jestem i szczerze nigdy nie chciałam być. To wszystko zaczęło się tydzień po przeprowadzce, kiedy nie wpasowałam się do otoczenia. Większość osób w mojej klasie to snoby, dla których liczy się wygląd, a drugą połowę stanowią puste laski, które jakby mogły nawet na lekcjach obciągałby swoim chłopakom, albo kolegą. Nie chciałam być taka jak ci wszyscy, więc od razu zostałam skreślona. I to w tamtym momencie postanowiłam, że zacznę mieć wszystko w dupie i nie będę się liczyła z konsekwencjami. Wszystko było okej, aż do dzisiaj, kiedy zrozumiałam, że mogę zostać wyrzucona, a nie tylko zawieszona. Po raz pierwszy pomyślałam o tym, co powiedzą inni. Jak zareaguje na to rodzina i przyjaciele moich rodziców. Bałam się, że będą mną jeszcze bardziej zawiedzeni niż byli wcześniej, chociaż nie jestem pewna, czy da się być jeszcze bardziej zawiedzionym z mojego powodu. Kiedy patrzę na to wszystko  co wyprawiałam przez cały rok z innej perspektywy zdaję sobie sprawę jak krzywdziłam bliskich mi ludzi jak bardzo stracili oni do mnie zaufanie. Obiecałam im przed wyjazdem, że nic się nie zmieni, ale nie dotrzymałam obietnicy i to w pewnym sensie też przysłoniło się do tego, by stać się tym kim teraz jestem. To jak bardzo zmienił się mój charakter i wygląd było obroną na otaczająca mnie rzeczywistość. Ta szkoła należy do tych, gdzie aby być kimś musisz dawać dupy każdemu napotkanemu chłopakowi i upijać się do stracenia przytomności, a potem to wszystko opisywać na Twitterze i jarać się tym, że właśnie zaliczyłaś setnego chłopaka. Ja nie chciałam taka być, dlatego się broniłam i tak powstała nowa ja. Sądzicie, że to głupie, albo dziwnie zmieniać osobowość, ale gdybyście byli mną nie postąpilibyście inaczej, mogę wam to zagwarantować. 
              Usłyszałam odgłos szkolnego dzwonka i wstałam z ławki, której skrzypnięcia nie usłyszałam przez tłum wybiegających z klas uczniów. Podeszłam do mojej szafki spoglądając na plan i odetchnęłam z ulgą widząc, że teraz ma wuef. Pomijając fakt, że nie byłam za dobra w bieganiu i ogólnie wszystko, co należało do sportowych wyczynów, ale bardzo lubiłam mieć tą lekcję, ale to pewnie spowodowane było nasza trenerką, która była jedyną osobą, z którą dało się jakoś porozmawiać. Udałam się w stronę szatni, gdzie większość dziewczyn z mojej klasy już świeciło swoimi tyłkami przebierając się w stroje sportowe, ale zapewne przebranie się było tylko wymówką do tego, by zaprezentować się chłopakom, którzy czasami wpadali do naszej szatni. Podeszłam obok Kim, która właśnie uparcie chciała powiększyć sobie biust wpychając do biustonosza kilka chusteczek. Prychnęłam widząc rudowłosą i spiorunowałam ją wzrokiem. Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam z niej  granatowe krótkie spodenki i lekko obcisłą białą koszulkę z lekkim dekoltem. Szybko przebrałam się, bo wiedziałam, że za chwilę jakiś chłopak wejdzie do damskiej szatni i zacznie każdą z nas pożerać wzrokiem. Odłożyłam swoje buty pod metalową ławkę i założyłam zwykłe czarne Conversy. Związałam moje włosy w wysokiego kucyka i wyszłam z szatni udając się w stronę szkolnego boiska, na którym czekała na nas już Pani Smith.
              - Dzień dobry.- Przywitałam się z kobietą i stanęłam obok niej.
              - Słyszałam, co się stało.- Westchnęła.- Jeżeli chcesz mogę się za Tobą wstawić u Grega.- Uśmiechnęła się do mnie i znacząco na mnie spojrzała. Pani Smith była jedyną osobą, która miała dobre relacje z naszym dyrektorem i nazywała go imieniem.
              - Nie sądzę, żeby to pomogło, ale mimo to dziękuję.- Uśmiechnęłam się do niej i odwróciłam wzrok w przeciwną stronę natrafiając na idealnie wyrzeźbione ciało jakiegoś chłopaka, który właśnie biegał wraz z jakąś dwójką chłopaków bez koszulki. Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc prawie nagą trójkę i po chwili również zaczęłam biegać na tyle szybko, by zobaczyć kim są. Już po kilku metrach byłam strasznie zmęczona, ale zapominałam o tym za każdym razem, gdy wpatrywałam się w męskie umięśnione torsy. Wyobrażacie sobie mieć choć jeden taki na noc? Marzenie. Zaśmiałam się sama do siebie, co spowodowało, że trójka chłopaków odwróciła się w moją stronę. W tedy do mnie dotarło, że jednym z tych zabójczo przystojnych chłopaków był niejaki Justin, który również tak samo jak ja został zawieszony. On najwyraźniej też mnie chyba rozpoznał, bo uśmiechnął się do mnie i szepnął coś na ucho swoim kolegom. Czułam jak moje poliki lekko się zaczerwieniły, ale pewnie było to spowodowane tym, ze przebiegłam przed chwilą w dość szybkim tempie trzysta metrów, co jak na mnie, było dużym osiągnięciem. Odwróciłam się na pięcie wciąż czując wzrok trzech chłopaków na mnie i wróciłam do trenerki, która wpatrywała się w ćwiczących uczniów.
              - Oh, chyba zacznę kazać każdemu ładnemu chłopakowi ściągać koszulki, może to jakoś zachęci cię do biegania.- zaśmiała się, na co lekko się zakłopotałam i przysiadłam obok niej.
              - Jestem za.- odpowiedziałam jej po chwili,na co zaśmiała się gromkim śmiechem zwracając uwagę kilku osób. 
              - Nie bajeruj tutaj, tylko biegaj.- trąciła mnie w ramię, na co wstałam i zaczęłam robić kolejne okrążenie. 
              - Okej!- po kilku minutach usłyszałam gwizdek i krzyk Pani Smith, więc przerwałam bieg i podeszłam do niej.- Dzisiaj pogracie w koszykówkę ze szkolną drużyną.- powiedziała, na co każdej dziewczynie zrzedła mina, wraz ze mną. Mogłam robić wszystko,ale nie kosz!
              - Blake i Chris wybierają składy.- Odezwał się po chwili trener chłopaków  z innej klasy, a ci wcześniej wymieni wyszli przed szereg i stanęli na środku mierząc każdą dziewczynę wzrokiem.
              - Ja zaczynam!- Krzyknął brunet i wskazał dłonią na rudowłosą, której wypchane chusteczkami piersi prawie nie wylewały się z koszulki. Zaśmiałam się wyobrażając sobie miny chłopaków podczas nocy spędzonej z nią i tym zawiedzeniu, że to chusteczki, a nie prawdziwe piersi. Minęło kilka sekund i na białej linii zostałam ja, Hannah, Violetta i Hope.
              - Ty w kitce.- usłyszałam głos chłopaka, który podczas biegu stał obok Justina i podeszłam do jego drużyny, która składała się z kilu dziewczyn z mojej klasy, jego, Justina oraz jeszcze jakieś ich kolegi.- Nie smuciłaś się kiedy gapiłaś się na moją klatę, więc nie smuć się teraz.- szepnął mi na ucho kolega Justina, na co zaśmiałam się.- Znacznie lepiej.- dodał i poszedł ustawić się na boisku od kosza, a ja wolno udałam się za nim. Na początku gry nie radziłam sobie zbytnio, ale gdy widziałam grę innych dziewczyn śmiało mogłam stwierdzić, że przy nich byłam jak jakiś cholernie dobry amerykański koszykarz, aż do momentu w którym wypchana po brzegi chusteczkami Kim nie wbiegła na mnie i przewróciła mnie na beton przez, co obiłam sobie głowę i kolana. 
              - Idiotko!- warknęłam i podniosłam się z betu ocierając swoje obolałe ramię i udałam się w stronę trenerki, która już na mnie czekała z bandażami.
              - Może powinnaś pójść do pielęgniarki?- zapytała mnie i spojrzała na tył mojej głowy, który trochę bolał.
              - To tylko upadek, jest okej.- odpowiedziałam jej.
              - Ale nie na tyle okej, by znów grac, prawda?- spojrzała podejrzliwie na mnie, na przytaknęłam i cicho się zaśmiałam.- Kimberly!- warknęła już nieco mniej miła do rudowłosej, która po chwili w dziwkarski sposób stanęła przy nas.- Wpisuję ci uwagę i masz przeprosić Davonne.- powiedziała do niej, na co ta cicho warknęła, ale po chwili mnie przeprosiła.
              - Nie musiałaś tego robić.- odezwałam się po tym jak przyjęłam przeprosiny Kim i spojrzałam na trenerkę.
              - Oh, należało się jej. Zrobiła to specjalnie widząc jak Justin i Blake pożerają twój tyłek wzrokiem.- zaśmiała się, na co dołączyłam do niej i skierowałam swój wzrok na grających. Piec minut przed dzwonkiem ruszyłam do szatni, gdzie szybko przebrałam się w ciuchy  i udałam się w stronę szafki, skąd wzięłam zeszyt od muzyki i ruszyłam w stronę sali 149. Tak na marginesie mówiąc muzykę też lubiłam i była zaraz na drugim miejscu, oczywiście po wuefie.
               Słysząc dzwonek, kończący ostatnią lekcję wybiegłam z biologicznego gabinetu i udałam się na parking podchodząc do samochodu i już po chwili się w nim znajdowałam poprawiając swój wygląd i zakrywając pudrem lekkiego siniaka na policzku, którego nabiłam sobie, gdy upadałam na beton.  Odpaliłam po chwili samochód i zaczęłam zmierzać w stronę mojego domu w pełni przygotowana na, to co się za piętnaście minut wydarzy. Zaparkowałam pod domem i niepewnie przekroczyłam główne drzwi i odetchnęłam z ulgą nie widząc nigdzie rodziców. Miałam nadzieję, że jednak nie mieli dzisiaj wolnego i są w pracy. Ściągnęłam buty i pobiegłam do pokoju, gdzie doznałam szoku.
               - Co wy robicie?!- krzyknęłam widząc pakujących moje ciuchy do walizek rodziców. W odzewie usłyszałam tylko cisze, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.- Pytam się!- ponownie krzyknęłam i wcisnęłam się pomiędzy walizki, a moich rodziców kierując na nich wzrok.
               - Wyjeżdżasz.- westchnęła po chwili mama i zabrała się za kolejną walizkę.
               - Musisz się nauczyć, że nie będziesz traktowana luksusowo za to jak niszczysz sobie i nam reputację.- warknął ojciec.
               - Ale nie sama.- dodała Mama.- Godzinę temu mieliśmy spotkanie z dyrektorem i innymi rodzicami i postanowiliśmy wszyscy, ze wasza piątka opuści na te osiem tygodniu Los Angeles i zacznie żyć na własną rękę. Może to was nauczy, że czasami nie warto się buntować.- powiedziała i odsunęła mnie na bok i zabierała się za pakowanie następnej walizki. Wszystkiego przyglądałam się z jakimś dziwnym spokojem i byłam mocno zdziwiona. Oczekiwałam raczej kłótni, a w zamian dostałam ciszę. To było jeszcze gorsze od krzyków. Ta cisza nie wyrażała nic prócz tego jak bardzo się mną zawiedli. Z drugiej jednak strony cieszyłam się, że nic nie mówią, bo przynajmniej oszczędza mi porównywania do Paula. Po chwili wyszli z mojego pokoju milcząc i zostawili mnie samą wraz z czterema dużymi walizkami obok mojego łózka. Rzuciłam się na nie i wtuliłam twarz w poduszkę krzycząc przy tym najgłośniej jak umiałam. To wszystko powodowało, że chce mi się płakać, a uwierzcie, ze należałam do osób, które płaczą jedynie na pogrzebach i to też nie za wiele. Odwróciłam się na plecy i spojrzałam w biały sufit, który w tamtej chwili wydawał mi się bardzo interesujący. Sięgnęłam po telefon do kieszeni i wybrałam numer do babci, która zaraz odebrała. 
               - Cześć słoneczko.- w słuchawce rozbrzmiał jej już lekko zmęczony, ale kojący głos.- Wszystko w porządku?- zapytała, gdy przez chwilę się nie odzywałam.
               - Zostałam zawieszona.- odezwałam się po chwili.
               - Nic ci na to teraz nie poradzę Davy.- odezwała się po chwili wyraźnie zawiedziona.- Rodzice mocno wrzeszczeli?- zapytała.
               - No właśnie nie. Nie mówili nic, oprócz tego, że się wyprowadzam.- odpowiedziałam jej i położyłam się na łóżku.
               - Wyrzucili cię z domu?!- wrzasnęła do słuchawki.- Oh, ja już sobie pogadam z twoja Matką i Ojcem - warknęła.
               - Nie, tylko na te osiem tygodni muszę wyjechać  by nauczyć się jak żyć.- zironizowałam przypominając sobie słowa moich rodziców.
               - Nie przejmuj się kochanie. Dasz radę. Wierzę w ciebie, w końcu nie bez powodu masz takie imię, prawda?- zapytała, na co zaśmiałam się.- Nie smuć się. Wszystko się ułoży. Teraz muszę kończyć, bo leci mi serial, ale później się odezwę. Kocham cię, cześć wnusiu.- powiedziała i rozłączyła się, gdy odpowiedziałam jej tym samym. Cieszę się, że poświęciła mi chociaż te trzy minuty swojego serialu, który była dla niej rzeczą świętą. Odłożyłam telefon na biurku i poszłam do łazienki biorąc długą kąpiel  która nieco mnie odprężyła. Jutro mój ostatni dzień w szkole i po raz pierwszy nie cieszę się z tego powodu. 


____________________


No i napisałam. W zasadzie powinnam się uczyć na edb i niemiecki, ale co tam; blog ważniejszy :)! Chcę wam podziękować za każdy komentarz, którzy jest dla mnie natchnieniem do dalszej pracy. Cieszę się, gdy czytam, ze opowiadanie wam się podoba, to dla miód na serce. Kolejny pojawi się najprawdopodobniej w piątek albo sobotę :) Zachęcam to komentowania i zostawiania adresów tt bym mogła was informować o nn. Za błędy przepraszam, ale czasami ich nie zauważę i potem wstyd mi za takie byki.

Do kolejnego xo! 
Ahh, no i przepraszam, że taki nudny, ale jakoś trzeb zacząć, nie? :)

Twitter. 


29 komentarzy:

  1. Tak czytam i czytam i wiem, że ten blog będzie moim ulubionym. Cholernie ciekawa fabuła i ciekawi mnie to jak to wszystko będzie wyglądało. Pozostaje mi tylko czekać (:C) na kolejny rozdział, który zapewne będzie coraz ciekawszy. @thisswagrauuhl
    {http://life-can-surprise.blogspot.com/}

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, już to kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku ale sie wciągnęłam, cholera. no nic czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. informuj mnie, proszę @kasnkjs :)

    OdpowiedzUsuń
  4. JA CI DAM NUDNY! CIEKAWY JAK CHOLERA.
    nie moge sie doczekac co bedzie dalej. :D
    na prawde swietnie piszesz, ciekawie, ze az chce sie czytac, a opisy niemonotonne :D

    @shazzus - moj tt , informuj jak mozesz :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nudny? On jest taki ciekawy.
    czekam na następny rozdział bo strasznie jestem ciekawa co będzie dalej.

    @NakedBieberauhl

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest cudowne. Akcja na w-fie najlepsza *-* Jeśli możesz informuj mnie - turn_to_light : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne.. Nie mogę się doczekać następnego.. ;* @annabei.69

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny. Już to kocham .<33 Kiedy będzie następny rozdział ? :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie się podoba. :) No, no, ciekawy pomysł. Czekać tylko co dalej.
    Czy mogłabyś mnie informować tu: @biebergirl_001 lub tu: www.becauseofyou-jb.blogspot ? :)

    @biebergirl_001

    OdpowiedzUsuń
  10. pisze zza grobu, pozdrawiam <3
    @badassprenses

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny blog ! a rozdział nie był taki nudny ;P podoba mi się xD :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Strasznie podoba mi się twój blog. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Zapraszam na mojego bloga (http://justin-bieber-meggie.blogspot.com/) dodałam nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  13. wybacz, że własnie przyprawiam cię o zawał, bo widzisz komentarz ale nie mam jak się z tobą skontaktować. jeśli możesz napisz do mnie na gg, bo mam wrażenie że nie widzisz tweetów, a ja kompletnie nie wiem gdzie do ciebie napisać hahaha :D mam problem z szablonem więc pisz mi nagg raz dwa! XD

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie już zaczyna się coś rozkręcać czuje że będzie wpaniały Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebisty!!! Jestem ciekawa co będzie między nia a justinem haha czekam na kolejny!! Możesz mnie informować na tt ?? @ola_beliebers z góry dzięki:))

    OdpowiedzUsuń
  16. jeśli informujesz to jest mój TT: @monajsss ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mm, fajnie. I juz się rozkręca. <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne chcę więcej. <3

    OdpowiedzUsuń
  19. asdfgghjjk boże uwielbiam tooo <3
    Czekam na następny :)
    A tu jest moje opowiadanie o Justinie , jakbyś miała czas i ochotę przeczytać . Dopiero zaczynam , początki sa trudne więc z góry dziękuję ;)
    http://the-dark-side-of-the-street.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. To jest swietne! Styl, jezyk kurde piszesz znakomicie a i pomysł ciekawy! Zglaszam iż będę czytać! Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  21. dzisiaj rano z zapartym tchem przeczytałam obydwa rozdziały i jestem zachwycona! historia jest niesamowicie oryginalna i interesująca, a powoli wszystko się rozkręca. masz mega fajny pomysł na tego bloga i wiedz, że od dzisiaj jestem twoją fanką namber łan! ;D
    już się nie mogę doczekać, co będzie dalej ♥
    bardzo prosiłabym o informowanie o nn na @another_camille :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Przeczytałam wszystko i jestem bardzo ciekawa co będzie dalej! :D Nie mogę sie doczekać następnego! Na razie jeszcze gubię się w bohaterach, ale wierzę, że uda mi się to zmienić haha :D Po części Ty zainspirowałaś mnie do założenia bloga, na którego też Cię zapraszam.. ;) through-the-sorrow.blogspot.com. Kocham sposób w jaki piszesz!<3

    OdpowiedzUsuń
  23. Jest cudowny kochanie! <3 czekam z niecierpliwością!!! :)
    tt: @PolishSweety

    OdpowiedzUsuń
  24. Belieberka.♥2 maja 2013 21:10

    Jeeej ♥ Wcale nie jest nudny :D Czekam na następny :))
    Możesz mnie informować? :D /@ironyreality

    OdpowiedzUsuń
  25. te opowiadanie jest cudowne *-* czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  26. zostawiam tt :) : @zxcvre :)

    OdpowiedzUsuń
  27. uhuhhu świetne ;3
    zostawie ci mojego aska i tt jak możesz informuj mnie na asku bo szybciej odczytam <3
    tt : @olenka5433
    ask : http://ask.fm/aleksandraadomanskaa
    PISZ PISZ :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetne, świetne, świetne, po prostu świetne :) Jest 3. w nocy a ja czytam Twoje opowiadanie zamiast spać :D
    mój tt - @bieber6myhero z góry dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń