Davonne's POV
Potrząsnęłam moją głową i ze znudzoną miną udałam się do domu. Otworzyłam kluczem zamknięte drzwi i głośno je za sobą zatrzasnęłam. Przebiegłam przez długi i oświetlony korytarz, a następnie po kręconych schodach weszłam na pierwsze piętro idąc do swojego pokoju, który był na końcu korytarza. Odrzuciłam moje buty i torebkę w kąt pokoju i podeszłam do drzwi balkonowych, które były w wielkiej szybie, a ona znów była na całej mojej ścianie. Szarpnęłam za nie i otworzyłam, by wpuścić trochę powietrza do mojego pokoju. Udałam się do szafy, z której wyciągnęłam białą koszulkę z logiem klubu koszykarskiego Boston Celtics, któremu kibicowałam i błękitne, krótkie błękitne spodenki, a także czystą bieliznę z komody. Weszłam do mojej łazienki, która była w moim pokoju i od razu rozebrałam się wchodząc pod prysznic. Zaczęłam ostrożnie obmywać swoje ciało, tak by nie zamoczyć gipsu. Nienawidzę gipsu! Jak mówiła Pani Harrison, z tego powodu, że mam złamanie otwarte będę musiała nosić gips przez trzy i pół miesiąca, a następnie czeka mnie rehabilitacja. Pojebane to wszystko.
Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się białym ręcznikiem podchodząc w tym samym czasie do lustra stojącego nad umywalką. Wyglądam koszmarnie, a moje oczy były w kącikach nieco poczerwieniałe. Zmyłam mój rozmazany makijaż, a następnie dokładnie umyłam zęby, gdyż jeszcze czułam w ustach smak marihuany zmieszanej z wczorajszym piwem. Rozczesałam moje włosy, po tym, gdy umyłam starannie zęby i postanowiłam ich dzisiaj nie myć, a związać w wysoką i krótką kitkę. Tak samo dziś się nie malowałam, gdyż nie miałam ochoty. Byłam zbyt zmęczona po wczorajszej imprezie.
Ciuchy, które wczoraj nosiłam przesiąkły do granic możliwości dymem oraz alkoholem, więc bez zastanowienia wrzuciłam je do kosza na brudy z nadzieją, że Mama nie poczuje tego zapachu. Założyłam na siebie błękitną bieliznę, a następnie spodenki oraz koszulkę. Zanim wyszłam popsikałam się jeszcze perfumami i poprawiłam kitkę.
Od razu rzuciłam się na łóżko, gdyż byłam kompletnie wykończona wczorajszą i dzisiejszą nocą. Moje oczy się same zamykały, ale nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam, że zejdę na dół do salonu pooglądać telewizję.
Usiadłam na wygodnej kilkuosobowej kanapie, która stała naprzeciwko telewizora i włączyłam go przełączając od razu na MTV, gdzie leciała Snooki & Jwoww.
- O, hej.- powiedział Logan, gdy stanął w framudze salonu.- Mogę się dosiąść? Paul właśnie wyskoczył po coś do sklepu, więc..
- Możesz.- odpowiedziałam i przesunęłam się na koniec kanapy.
- Dzięki.- odpowiedział siadając prawie, że obok mnie. Kanapa była czteroosobowa, a jeśli ktoś by chciał to i zmieściłaby się też piąta osoba, ale nie. Logan musiał zająć miejsce obok mnie.- Szkoda, że cię wczoraj nie było z nami w teatrze.- zagadnął odciągając mnie od telewizora.
- Ja nie żałuję. Spędziłam czas lepiej.- odpowiedziałam mu i posłałam sztuczny uśmiech.
- Kiedyś byłaś inna, a teraz zadajesz się z jakimiś ćpunami i zapewne sama też to robisz.- mruknął.
- Może dorosłam? W odróżnieniu od ciebie nie słucham się wciąż rodziców. Człowieku, masz dwadzieścia dwa lata, a zachowujesz się jak piętnastolatka z katolickiego domu.- sapnęłam na niego.
- Sama też taka byłaś i ci to nie przeszkadzało.- powiedział.
- Bo byłam głupia?- zapytałam go retorycznie.
- Nie. Teraz jesteś głupia skoro znikasz na całą noc i wracasz przed dwunastą. Nawet nie wiesz jak twoja Mama się martwiła, bo ty postanowiłaś wyjść z jakimś facetem, który pewnie ma cię w dupie i chce się z tobą tylko przespać. Pewnie już nawet to zrobiliście.- westchnął.
- Spierdalaj.- wstałam z kanapy i pokazałam mu trzeci palec wbiegając po schodach na górę. On jest kompletnym dupkiem, świętoszkiem i suką na całym świecie. Gdyby tylko wiedział, co robiłam kiedyś.
Opadłam na łóżko i zamknęłam oczy. Nie dość, że Justin i ja najprawdopodobniej się do siebie nie odzywamy to w dodatku Logan sprawił, że wkurwiłam się maksymalnie. Podniosłam mój telefon, który leżał obok mnie i odblokowałam go wpisując odpowiedni kod. Weszłam w kontakty, ale zanim zdążyłam odszukać numeru do Brooklyn by z nią porozmawiać- na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Justina, a także jego numer. Przez chwilę zastanawiałam się, czy mam odebrać, ale w końcu przeciągnęłam zieloną słuchawkę na ekranie mojego telefonu.
- Halo?- zapytałam, gdy przyłożyłam telefon do ucha.
- Uh.. hej.- zaczął Justin.- Jestem akurat w pobliżu. W sumie to naprzeciwko twojego domu, ale to nieważne. Jechałam okolicą i.. jechałam nią, gdy ciebie odwoziłem i od tamtego czasu tu stoję, ale.. zapomnij o tym.- zaśmiał się nerwowo i zrobił krótką pauzę.- Mogę do ciebie wpaść? Nie wiem zbytnio, co mam robić. Od naszej kłótni czuję się dziwnie.- powiedział.- To jak?
- Jasne wpadaj.- odpowiedziałam mu i rozłączyłam się rzucając telefon na łóżko. Podbiegłam do lustra i poprawiłam swoją koszulkę, a także kitkę by w minimalnym stopniu nie wyglądać jak gówno. Słysząc dzwonek, który był dość głośny jak najszybciej starałam się zejść na dół, ale nie było to łatwe, gdy schody były kręcone. Zanim zdążyłam dobiec do drzwi uprzedził mnie Logan, który chyba kłócił się z Justinem.
- Nie wpuszczę cię.- powiedział do niego i pchnął go , na o Justin się wkurzył i miał mu oddać, ale zareagowałam w porę.
- Co ty robisz Logan, jeśli mogę wiedzieć?- zapytałam go i oparłam się o ścianę swoim bokiem.
- Nie znam go, więc go nie wpuszczam.- wzruszył ramionami.
- Czy to twój dom?- zapytałam go. Jego usta się otworzyły i miał mi odpowiedzieć, ale mu przerwałam.- Nie, więc odsuń się i daj przejść mojemu chłopakowi.- dokończyłam z zaciśniętymi zębami, a następnie odepchnęłam z przejścia Logana, ciągnąc Justina za sobą. Poczułam ręce na moich biodrach, a następnie jego ciepły oddech, który przyprawił mnie o dreszcze.
- Twój chłopak?- szepnął mi do ucha i lekko zachichotał.- Ciekawie.
- Zamknij się.- mruknęłam do niego i z jego pomocą weszłam na górę. Poradziłabym sobie sama, tak jak zwykle, ale gdy Justin był obok nie mogłam nawet postawić kroku.
Weszliśmy do mojego pokoju i położyliśmy się na moim dużym łóżku obok siebie.
- Przepraszam, że zachowywałem się rano jak dupek.- zaczął rozmowę.- Myślałem, że żałujesz tego, co działo się w nocy i dlatego.. to zrobiłem.- powiedział przemieszczając się na swoje ramię, o które potem się oparł.
- Jest w porządku.- pokiwałam głową i uśmiechnęłam się w jego stronę.- Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne.
- Żałujesz? Tego, co się stało, miedzy nami?- zapytałam go.
Odważyłam się to zrobić z nadzieją, że odpowie tak jak chciałam, że powie to, co chcę usłyszeć. Ludzie nie boją się pytać, boją się usłyszeć odpowiedzi. I ja właśnie tego się teraz cholernie mocno boję. Jeśli odpowie coś, co mnie zrani- chyba się zabiję, a w dodatku wyjdę na idiotkę, że w ogóle go o to zapytałam.
- A ty?
- Zapytałam pierwsza.- zachichotałam nerwowo.
Atmosfera strasznie się spięła i żadne z nas nie czuło się komfortowo- przeze mnie.
- Racja.- mruknął.- Ja.. nie żałuję.- zająknął się biorąc głęboki haust powietrza.- Nie chcę się.. przestraszyć?- ponownie zrobił pauzę i nerwowo przygryzł swoją wargę.- Ale chciałem tego cholernie bardzo. Nawet teraz chce, ale to.. to nieważne. Zapomnij.- powiedział szybko, ale i tak udało mi się zrozumieć to, co powiedział. Jedno wielkie: o mój Boże!
- Też nie żałuję.- odpowiedziałam powoli dokładnie wsłuchując się w sens moich słów.- I też.. bym to powtórzyła.- dodała i poczułam jak cała moja twarz oblewa się ogromnym rumieńcem, a w dodatku było mi strasznie gorąco.- Ale przyjaciele tak nie robią, prawda?
- Tak.- pokiwał głową i zgodził się ze mną.- Ale możemy zapomnieć na chwilę o t-tym, że się.. p-przyjaźnić.- odezwał się, a jego głos był w niektórych momentach cichszy i się załamywał.- Nie.. zapomnij o tym.- dodał szybko i zaczął szukać czegoś w telefonie.- Oh, Mike napisał, żebyśmy wpadli i...- podniosłam się szybko i lekko musnęłam jego usta przerywając mu, to o czym właśnie mówił. On nie sprzeciwił się- tylko oddał z większą zachłannością mój delikatny pocałunek. Przewrócił nas tak, że leżałam pod nim, a on zwisał nade mną wciąż mnie całując. Jego dłonie masowały moją talię przez koszulkę, a jego język co chwilę przejeżdżał po moich wargach. Cicho jęknęłam kiedy jego ręce zacisnęły się na moich biodrach, przez co jego język wykorzystał okazję i znalazł się w moich ustach. Czułam się odrobinę podniecona całą tą sytuacją , a zwłaszcza przez fakt, że ktoś w każdej chwili mógł wejść do mojego pokoju i zobaczyć, że właśnie się obściskujemy.
- Kurwa.- mruknął w moje usta i zaczął jeszcze zachłanniej mnie całować. Jego dłonie znalazły się pod moją koszulką i szybko dotarły do moich piersi, które chwilę potem mocno chwycił sprawiając, że po raz kolejny jęknęłam. Zaczął mocniej napierać na mnie swoim ciałem powodując przy tym ciarki na moim ciele, które wzrastały z każdą sekundą.
- Ty popierdolony chuju!- usłyszałam czyjś krzyk nad moim i Justina ciałem. Szybko oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w górę. Poczułam ja zimny pot oblewa moje ciało, gdy zobaczyłam Taylora stojącego nad nami z zaciśniętymi pięściami i mocno pulsującymi żyłami na jego szyi.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam go cicho i powoli zaczęłam poprawiać moją koszulkę.
- Usłyszałem, że miałaś wypadek.-powiedział szorstko przez zaciśnięte zęby. Który ty spowodowałeś.- I chciałem odwiedzić moją dziewczyną, ale widzę, że zabawia się z jakimś innym. Jesteś kurwa szmatą!- wrzasnął na mnie i podszedł kilka kroków bliżej.- Chciałem zrobić ci niespodziankę, ale ty zrobiłaś mi lepszą.- mruknął i głośno się zaśmiał. Nienawidziłam, gdy to robił- to zawsze oznaczało coś najgorszego.
- Nie mów tak do niej.- odezwał się Justin.- Nie jest kurwa twoja byś mógł ją nazywać szmatą.- warknął i stanął naprzeciwko jego wściekłej twarzy.
- Cóż, sądzę, że mam taki prawo.- wzruszył ramionami.- Jeśli nie wiesz, to twoja dziewczyna pierdoli się z innymi na boku.- warknął z nadzieją, że to mnie zniszczy, ale nie wiedział jednej rzeczy. Nie wiedział, że Justin już o tym wie.
- Nawet to nie daje ci powodu byś ją tak nazywał.- odpowiedział mu nieco spokojniej i zacisnął swoje pięści.
- Nie zdziwiłeś się?- zakpił z niego i znów się zaśmiał.- Twoja laska pieprzy się z innymi, stary!
- Robiła to.- mruknął.- Myślisz, że o tym nie wiem? Jeśli tak to jesteś w wielkim błędzie.- odpowiedział mu na co mina Taylora nieco się zmieniła, ale wciąż pozostawała wściekła.
- Ale nie wiesz o wszystkim.- powiedział, a na jego twarzy pojawił się nikczemny uśmieszek skierowany w moją stronę. Kiedy napotkałam jego wzrok głośno wciągnęłam powietrze wiedząc, co ma zamiar mu powiedzieć. Nawet nie próbowałam go zatrzymać. Prawda w końcu wyszłaby na jaw. To tak jak z zabiciem kogoś. Kości w końcu upomną się o prawdę.
- Wiem, to co chcę.- odpowiedział mu. Uwierz mi, chciałbyś wiedzieć o tym, że chciałam cię zabić.
- Nie do końca.
- Nie chcę wiedzieć nic więcej,
- Na twoim miejscu chciałbym, To dotyczy ciebie, a raczej twojego życia.- odpowiedział mu. Jego złość opadała, bo wiedział, że za chwilę zniszczy mnie. Dosłownie.
- To, co powiesz i tak nic nie zmieni.- Justin wzruszył swoimi ramionami i spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Stary! Ta laska chciała cię zabić.- powiedział i zaśmiał się. Czułam się tak jakbym miała zaraz zemdleć. Spojrzałam na Justina i zobaczyłam, że kiwa przecząco głową.
- Nie wierzę ci.- mruknął.
- Mam coś, co sprawi, że uwierzysz.- powiedział i wyciągnął ze swojej kieszeni telefon, a następnie zaczął w nim czegoś szukać.- -Jak wyjdziesz, to co zrobisz? - Zabiję Justina...- usłyszałam jego, a następnie mój głos, który sprawił, że moje oczy momentalnie się zaszkliły. Nienawidzę go! Tak bardzo go nienawidzę!
- Justin, proszę...- zaczęłam i wstałam podchodząc do niego. On odwrócił głowę w moją stronę, a jego mina sprawiła, że chciałam umrzeć.- To nie tak..
- Jak myślę?- zakpił.- To prawda? Chciałaś mnie zabić?- warknął na mnie i podniósł moja twarz tak, że musiałam patrzeć mu w oczy.
- Tak, ale..- odezwałam się, ale znów mi przerwał.
- Nie mam więcej pytań.- mruknął i wybiegł z pokoju głośno trzaskając drzwiami, na co się wzdrygnęłam. Poczułam jak łzy dotykają moich ust, a następnie ściekają po brodzie. Z każdą sekundą mój wzrok się pogarszał, ale doskonale widziałam uśmiechającego się Taylora w moją stronę.
- Jeśli ja nie mogę cię mieć, nikt inny nie będzie miał.- szepnął mi do ucha, a następnie poczułam jak jego silna dłoń zaciska się na moim nadgarstku, a druga boleśnie uderza w policzek. Upadlam na ziemię, gdy mnie puścił czując ogromne pieczenie i ból.- Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy.- zaśmiał się i uklęknął, a następnie podniósł mój podbródek.- Do jutra, kochanie.- uśmiechnął się i pocałował mnie w kącik ust powodując, że o mało, co nie uderzyłam go w jego okropny ryj. Potem wyszedł, a ja wciąż leżała na ziemi z czerwonym policzkiem i całą zapłakaną twarzą. Czułam się jak gówno, albo i gorzej. Chyba właśnie straciła Justina. Kompletnie straciłam kogoś na kim mi zależało.
Podniosłam się z ziemi, ale za chwilę opadłam na krawędź łóżka, gdyż noga strasznie mnie bolała. Cały ten ból spowodował, że płakałam coraz bardziej. To wszystko, co działo się przez kilka najbliższych dni było jak marzenie, ale Taylor jak zwykle musiał wejść swoimi butami w moje żyjcie i spieprzyć wszystko. Wszystko było tak jak chciałam by wyglądało. Ale przecież ja nigdy nic nie dostaje od życia. Karma zawsze odwróci się w drugą stronę, a ja dostaje bolesnego i ogromnego kopa w tyłek.
- Wszystko w porządku?- podniosłam głowę znad swoich kolan i otarłam łzy. Spojrzałam w drzwi i zobaczyłam stojącego w nich Logana.
- Tak.- pokiwałam głową i znów skierowałam wzrok na moje kolna z nadzieją, że chłopak sobie pójdzie. Ale tak się nie stało. Brunet podszedł kilka kroków, a następnie usiadł obok mnie na łóżku i objął ramieniem. Chciałam go odepchnąć od siebie, ale nie miałam siły by z kimkolwiek jeszcze dzisiaj walczyć.
Płaczesz, więc nie jest okej.- odezwał się.- Widziałem jak ten cały Justin wybiega z domu. Pokłóciliście się?- zapytał.
- Jak widać.- wzruszyłam ramionami.- Nie mogę być za długo szczęśliwa.- dodałam pociągając moim nosem.
- Sądzę, że niedługo wszystko się ułoży.- uśmiechnął się, a potem lekko mnie przytulił i szybko wyszedł z pokoju szepcząc po drodze "przepraszam".
Nie mam pomysłu jak mogę uratować i mnie i Justina. Tak bardzo chciałabym zabić Taylora by już nigdy więcej nie pojawił się w moim życiu. Mogłam zrobić to przed chwilą, bo wciąż mam jego broń. Gdybym go zastrzeliła nie byłoby tego wszystkiego. Ale to nieważne. Gdy wszystko, co złe już się stało, nawet najlepsza broń nie pomoże. Wszystko na czym teraz muszę się skupić to Justin i to jak mam go odzyskać.
Wytarłam ostatnie łzy z moich policzków i sięgnęłam po mój telefon. Jak najszybciej wybrałam numer Justina, ale już po pierwszym sygnale brunet rozłączył się ze mną, a następnie wyłączył telefon, ponieważ, gdy dzwoniłam drugi raz Justin był nieosiągalny. Nieosiągalny w telefonie jak i w moim życiu.
Tydzień później...
Nie wiem dokładnie, który jest dzisiaj. Może piętnasty, szesnasty, albo siedemnasty czerwca. Nie wiem. Odkąd Justin urwał ze mną kontakt nie wychodzę z domu, tylko siedzę w swoim pokoju oglądając jakieś seriale. To zabawne jak jedna osoba może zniszczyć wszystko, co miałeś i na, co pracowałeś przez kilka głupich słów. Sądzę, że otrząsnęłam się z tą całą "miłością" do Taylora. To było chore. Przez niego jest tak jak jest, a ja nic nie mogę na to poradzić. Poza tym strasznie martwię się o Justina, bo wiem, że wciąż grozi mu śmierć. Tak bardzo chciałabym, aby to wszystko się skończyło, ale nie wiem jak mam sprawić, by Taylor znikł.
Przesunęłam ręką po łóżku szukając dzwoniącego telefonu i kiedy go znalazłam na moim wyświetlaczu pojawił się numer Veronici Rudd. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę na ekranie telefonu i przyłożyłam go do ucha. Był to chyba pierwszy telefon, który odebrałam w przeciągu ostatniego tygodnia.
- Cześć!- krzyknęła.- Wiem o wszystkim, co stało się ostatnio. Taylor mówił o tym Gregowi.- zaczęła.
- Wiem.- mruknęłam cicho i oblizałam moje spierzchnięte wargi.
- O mój Boże, nie wiem, że to robię, ale..- powiedziała szybko i zrobiła pauzę.- Nie powiem ci tego przez telefon, bo wszyscy tutaj mają uszy.- dodała.- Mogłabyś spotkać się ze mną w kawiarni na Central Avenue?- zapytała.- To naprawdę ważne!
- Okej.- odpowiedziałam jej.- Będę tam za dwadzieścia minut. Do zobaczenia.- przerwałam połączenie i wstałam z łóżka, również pierwszy raz od tygodnia. Czułam, że to spotkanie z nią pozwoli mi uratować Justina.
Weszłam do łazienki, gdzie zaczęłam obmywać moją jasną twarz. Nałożyłam korektor pod moje opuchnięte oczy, ale i to nie sprawiło, że sińce były mniej widoczne. Westchnęłam głośno i rozwiązałam moje włosy. Nie wyglądały najlepiej, ale nie miałam czasu. Justin był najważniejszy. Ponownie je związałam, a następnie umyłam zęby i ściągnęłam z siebie moje dresy wrzucając je do kosza na śmieci. Prawie, że wybiegłam z łazienki i otworzyłam szafę wyciągając czarne rurki i jakąś szarą bluzę z kapturem, która była zapinana na zamek. Przebrałam się w świeżą bieliznę, a następnie w ciuchy. Od razu na głowę założyłam kaptur i włożyłam telefon do kieszeni. Z szafy obok wyciągnęłam czarne adidasy i wybiegłam z mieszkania od razu wsiadając do mojego samochodu i ruszyłam w stronę Central Avenue. Droga z mojego domu to tamtej kawiarni zajmuje mi jakieś dziesięć minut, więc ze spokojem jechałam wiedząc, że się nie spóźnię. Zaparkowałam na pierwszym wolnym miejscu i weszłam do środka szukając wzrokiem Veronici. Siedziała w najbardziej zaciemnionym miejscu.
- Hej.- podeszłam do niej, a ta kiwnęła głową i wskazała na krzesło obok niej.
- Doszłam do wniosku, że musisz wiedzieć o tym, zwłaszcza, że z tego co słyszałam Justin jest dla ciebie ważny.- zaczęła.- Oni planują coś, co ma cię zranić. Z tego, co wiem jutro Greg ma pójść do Justina i najzwyczajniej w świecie strzelić mu kulką w głowę.- szepnęła.- Więc chcę ci pomóc, bo wiem, że do tego nie dopuścisz, prawda?- spojrzała, na mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową.- Mam świetny plan i sądzę, że nam się uda.
- O mój Boże! Dziękuję ci tak cholernie bardzo. Nie dałabym rady bez Justina.- odezwałam się i wytarłam łzy lecące z moich policzków.
- Kiedy do ciebie zadzwonię masz pojechać do Justina i masz być obok niego przed Gregiem, jasne?- zapytała, a ja kiwnęłam głową.- Musisz po prostu go bronić, a ja zajmę się resztą, rozumiesz?- ponownie pokiwałam głową.
- Jesteś kurwa wspaniała.- szepnęłam.- Tak cholernie ci dziękuję, że nie wiem jak mam to wyrazić.- powiedziałam i przytuliłam ją, a ta cicho zachichotała.
- Będzie okej.- mruknęła.
Gdy nigdy nie widzisz światła,
trudno jest określić, które z nas się zapada.
_____________________
Dodaję jak szalona te rozdziały, ale ja wiem, że wy to lubicie:D Hahaha. No to zbliżamy się ku końcowi. Zostały mi dwa rozdziały do napisana i żegnamy się z Chance Purpose. I z tego powodu chciałabym by KAŻDY kto czytał to opowiadania zostawił po sobie komentarz. To byłoby takie miłe zakończenie.
How To Love będzie najprawdopodobniej pisane tutaj, bo już wiem jak to wszystko ogarnąć z tymi stronami itd. 3majcie kciuki by wyszło:*
Komentujcie, choćby to miało być 1 słowo. Chcę po prostu wiedzieć ile osób czyta, to co piszę :')
Macie tu mojego aska, zadawajcie pytania, spamujcie, cokolwiek: ask.fm/awwbiebsy
Tak poza tym to Taylor jest dupkiem!
Taylor Ty chuju. :| + świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńAgfvjakvssj *.*
OdpowiedzUsuńBiedny Justin :c
NO I DODAJ PODOBA MI SIĘ TO XD
rozdział cudowny :)
Czekam na następny :3
@luvmynath
drama :c jezu pojebany Taylor , hahaha . Czekamna kolejny :)))
OdpowiedzUsuńOMG ! To jest poprosru najlepszy rozdział, jak i blog, na świecie ! Tak się wczułam jak to czytałam ! Rany ! Poprostu kocham to ! <333
OdpowiedzUsuńPojebany Taylor! A rozdział swietny! <3
OdpowiedzUsuńDrama :c jepvoekejsiwor zajebisty. Czekam na kolejny @kateforollg
OdpowiedzUsuńwiem, że długo nie komentowałam za co naprawdę przepraszam. po prostu nie miałam dobrego dostępu do internetu, jak siadałam to czytałam i musiałam wyłączać. było to również spowodowane brakiem czasu. ale teraz, kiedy już normalnie mogę korzystać z mojego laptopa i internetu będę komentowała na bieżąco.
OdpowiedzUsuńchciałabym Ci powiedzieć, że jesteś po prostu wspaniała i wspaniale wszystko piszesz. wiem, że dostajesz dużo takim komentarzy i zdajesz sobie sprawę, że piszesz po prostu zajebiście, ale ja i tak musiałam to napisać, bo taka jest prawda. jestem bardzo ciekawa jak wszystko potoczy się dalej, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że dodasz go szybciej.
szkoda mi Justina, jeju :( ale mam nadzieję, że wszystko dobrze się potoczy. naprawdę jestem podekscytowana i ciekawa kolejnych rozdziałów!
Kocham Justina i Davone <3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się jak Taylor to wszystko powiedział :c strasznie kocham te kaczuszki i mam nadzieję, że będę razem(i tak to się stanie, ale ciii) . Czekam nn :** I love you shawty ♥
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, czekam na nn
OdpowiedzUsuńO mój boże. Jestem pewna że Justin wybaczy Davonne gdy ona obroni go przed Gregiem. Już nie mogę się doczekać kolejnego agasyfazvgcatczv
OdpowiedzUsuńcuddooooooooooooooooo! i cant wait.
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham <3333 jdbfhdjdshfjshsjb ... Wspaniałe!
OdpowiedzUsuńJaaa, popłakałam sie troszkę ;c, szkoda, że juz końcówka opowiadania. Kocham to opowiadanie ;* Rozdział Boski
OdpowiedzUsuńsfhsghfs genialny *.*
OdpowiedzUsuńsmutno mi się zrobiło jak Justin tak po prostu wyszedł, Taylor to taki dupek -.-""
mam nadzieje że go załatwi xd
Kocham to.. Tu pisałam o tym, że ten zeszyt zostanie odnaleziony. http://chance-purpose.blogspot.com/p/blog-page.html Kiedy go odnajdzie ten ktoś? Mam nadzieje, ze Justin. I jezu oby Justin przeżył :c Pieprzony dupek z tego Taylora.
OdpowiedzUsuń* Pisałaś
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńC.U.D.O <3
OdpowiedzUsuńKocham <3 @luuuvvvvmyjuju
OdpowiedzUsuńJesteś zajekurwabista !!!! Bardzo Ci dziękuję < 333
OdpowiedzUsuńRozdział poprostu powala na łopatki *.*
hej ;) chcialam ci powiedziec ze jestes mega i chcialam ci podziekowac za to ze to piszesz i nie przestajesz.To jest jedno z moich ulubionych opowiadan naprawde. Bardzo, bardzo, bardzo mi sie podoba i jest na prawde swietne i chcialam ci powiedziec ze cie po prostu najzwyczajniej w swiecie kocham za to ze to piszesz jestes naprawde swietna i czekam na nastepny rodziam.Mam nadzieje ze pomiedzy nimi sie ulozy a go juz nie bedzie ;) <3 :*
OdpowiedzUsuńMasakaraaaa *.* płakałam... najnormalniej w świecie płakałam <3
OdpowiedzUsuńBoże, jak ty świetnie piszesz! Czytanie twojego opowiadania to czysta przyjemność. Mam nadzieję, że pomiędzy Justinem a Dav wszystko się jakoś ułoży. :)
OdpowiedzUsuńkocham to :c chce już kolejne :C
OdpowiedzUsuńJEZU! JEZU! JEZU!
OdpowiedzUsuńOna musi go uratować. ♥
Kocham to.
POWIETRZA , LUDZIE POWIETRZA ! <33
OdpowiedzUsuńCZYTAM WRĘCZ POCHŁANIAM TEN ROZDZIAŁ NA JEDNYM WDECHU I NIE MG DOCZEKAĆ SIĘ OLEJNEGO <33
I LOVE IT !!!
POWIETRZA , LUDZIE POWIETRZA !
OdpowiedzUsuńCZYTAM WRĘCZ POCHŁANIAM TEN ROZDZIAŁ NA JEDNYM WDECHU I NIE MG DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO <33
I LOVVVEEE IT ! <33
Kocham to!!!! <3
OdpowiedzUsuńnie możesz skończyć tego nie ;(( To jest zbyt wspaniałe chociaż jeszcze z 10 rozdziałów do 40 lub 35 plosee ♥♥ KOCHAM <33 czekam nn
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ I TWOJE OPOWIADANIE <33
OdpowiedzUsuńświetny jest!♥
OdpowiedzUsuńjak ja nienawidzę tego taylora ;// niech ona uratuje justina ! :)) czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńale sie porobilo :/ nie znosze Taylora -,-
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO FSDFDAS
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział i mam nadzieję, że jak najszybciej Justin wróci do Dav no:/ dasgas a Taylor to kretyn dobranoc
Już sie nie moge doczekac następnego :)
OdpowiedzUsuńto jest wspaniale! juz nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu :D
OdpowiedzUsuńMusiałam nadrobić wszystko od 17-stego rozdziału, nawet nie wiem czemu tak wyszło, że ominęłam tyle rozdziałów, ale muszę przyznać, że dużo rzeczy się wydarzyło przez ten czas! Pomijając już fakt, że cudownie piszesz, bo od początku Ci to powtarzam to muszę przyznać, że nie mogę wyjść z podziwu, bo to opowiadanie jest takie cudowne i wyjątkowe.
OdpowiedzUsuńOczywiście mam nadzieję, że Dav uda się uratować Justina a ten jej wybaczy i wszystko będzie pięknie, ale jestem pewna, że jeszcze nas zaskoczysz. I Taylor to rzeczywiście kretyn & dupek, ale od początku gra czarny charakter, więc już przywykłam do jego wyskoków :)
Z niecierpliwością czekam na następny!
@swaginrackcity
badmeetsevil-tlumaczenie.blogspot.com
CO ZA PIZDA Z TYLORA ;O @mother_fuckeee
OdpowiedzUsuńKocham<3
OdpowiedzUsuńBoooski rozdział <33 Kocham to opowiadanie ;33
OdpowiedzUsuńTaylor to taki frajer,żeby justin przeżył
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńmega <3 nienawidzę taylora..
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńCytam koccham hgtyigfivsdkkkffsfhh
OdpowiedzUsuńJak ja nienawidzę Taylora, wszystko zniszczył!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Justin da kolejną szansę Davonne, a ona go obroni przed tymi skurwielami
Cieszę się, że dodajesz tak szybko rozdziały, więc czekam na następny :) x
<3
OdpowiedzUsuńjezu jakie to jesy zajebiste. ja nir wytrzymam nie nawidze taylora . wtedny sukinsyn. ale rozdzial zajebisty. czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńjej, czekam na nowy <3
OdpowiedzUsuńSUPER <3 czekam na kolejny ;-)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział. To wspaniałe, przy tym prawie się rozpłakałam. Wiem wiem żałosne ale ty tak to piszesz i ja się czuje po prostu jakbym oglądała te wydarzenia. Jesteś wspaniała <3.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko w jeden dzień ! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńcudowne!!
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO! Jestem ciekawa co z Javonne. Nie mogę się doczekać następnego xoxo //@VeronikaMiriam
OdpowiedzUsuńcudowne xx kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńBoze nie wierze w to ze zostały jeszcze tylko dwa rozdziały co ale jak to po prostu nie wierze :'( rycze . To jest ZAJEBISTE ZAJEBISTE fanfictiom . I kocham cię pomimo iż cię nie znam . Może trochę przesadze z tymi słowami ale sprawilas ze moje życie stało się lepsze skarbie kocham cię . :) przepraszam ze rzadko komentowałam twoje rozdziały i nie mam na to wytłumaczenia przepraszam. . Nie wiem czemu ale wydaje mi się ze to się zaonczy tak ze albo Davonne i Justin umrą albo Taylor pójdzie do więzienia albo go zastrzela . I JESZCZE RAZ DZIEKUJE ZA TLUMACZNIE WSPANIALEGO FF KOCHAM CIE ILY @swagdange
OdpowiedzUsuńaww świetny rodział...<33
OdpowiedzUsuń<3<3<3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńTaylor to chuj. mam nadzieję, ze zakończy się wszystko dobrze czekam na następny <3 c:
OdpowiedzUsuńCzy moglabys mnie informowac o kolejnych rozdzialach na asku? @justynaxxxxx ? ;* + zajebisty blog *.*
OdpowiedzUsuń