9.09.2013

21."Half way"


Davonne's POV

               Dziś. Dziś mam naprawić wszystko i stracić jednocześnie. Muszę poświęcić wszystko, dosłownie. Ludzie mówią, że w połowie drogi są najtrudniejsze decyzje. Sądzę, że dzisiaj jest moją własną połową drogi. Wszystko, co udało mi się zdobyć- muszę postawić na jedną kartę. I nie boję się. Cały ten strach został już wypuszczony z wnętrza nas. Strach opuścił już moje ciało i teraz krąży wokół mnie, ale ja jestem zbyt silna, by znów mógł dostać się do mnie. Jestem silniejsza niż kiedykolwiek byłam i pewna, co do tego, co czuję. Więc jeśli dzisiaj jest naprawdę moją połową drogi, jestem gotowa to zrobić, albo umrzeć. Ale zrobię to, śmierć w połowie drogi jest nie na miejscu.

To ostatni raz, kiedy coś tu piszę. Ostatni raz, gdy spoglądam na ten zeszyt. Jest w nim tyle uczuć, ale co z tego, skoro każde z nich jest brudne? Dziś zapominam o nim, o przeszłości... Zapominam i idę dalej- moją drugą połową drogi.  Śmierć nie nadejdzie. Śmierć jest zbyt słaba jeśli  walczy z miłością. A my mamy miłość, więc już na starcie wygrywamy. 
Jeśli kiedykolwiek przeczytasz to, Justin- chcę cię przeprosić za wszystkie błędy i zranione uczucia. To ostatni raz, obiecuję. Przeczytasz to, kiedy mnie nie będzie już, bo jestem tylko westchnieniem na tej Ziemi. 

               Strach mnie opuścił, powodując, że powstały uczucia. Byłam przez wiele lat nieświadomie uwięziona we własnym strachu. Dziś to wszystko zniknęło, a ja czuję się wolna. Przyszłość mnie nie dotyczy, możliwe, że jej nie będę miała, więc o co mam się martwić? Wszystko, co miało się stać- zostało zrobione, teraz pozostało mi czekać. Przez wiele lat czekałam na miłość, nadzieję i wiarę. Teraz czekam na drugą połowę mojej drogi.
               - Davonne!- moja Mama krzyknęła i wbiegła do mojego pokoju.- Od pięciu minut cie wołam! Jakaś dziewczyna z czerwonymi włosami przyszła do ciebie.- westchnęła i wskazała swoimi oczami korytarz. Powoli podniosłam się z łóżka i zeszłam po schodach zaraz za Mamą. W drzwiach stała Veronica z uśmiechem na ustach. Jej włosy były wyprostowane i delikatnie opadały na jej ramiona, a także białą koszulkę, którą miała na sobie. Podeszła do mnie kilka kroków bliżej i wymownie wskazała na drzwi.
               - Rozumiem.- pokiwałam głową i wyszłam razem z nią na podwórko. 
               - Dylan powiedział mi, że Greg ma zjawić się u Justina około piętnastej, czyli za trzy godziny. Taylor też ma być.- szepnęła i lekko zadrżała, gdy zawiał wiatr.- Jesteś pewna, że dasz radę?- zapytała.- Jeśli choćby jeden szczegół pójdzie nie tak ty, ja i Justin będziemy mogli pożegnać się ze swoim życiem.
               - Chodzi o mnie i o Justina. Dam radę.- pokiwałam głową.- Mam jedynie wyprowadzić Justina z domu,a  resztą zajmiesz się ty i Dylan.- powiedziałam.
               - Dokładnie.- mruknęła.- Nie robisz nic więcej, nic mniej, ale na wypadek, gdyby coś poszło nie tak.- zaczęła i wyciągnęła ze swojej torebki bron podając mi ją.- Użyj tego i nie przejmuj się, wszystko wezmę na siebie.- dodała. Złapałam silnie broń i włożyłam ją do mojej bluzy. Uwielbiałam trzymać broń w ręki. To dawało mi kontrolę nad wszystkim.
               - Nie musisz tego robić.- odezwałam się.
               - Wiem, ale chcę.- uśmiechnęła się.- Mam nadzieję, że jeśli wszystko będzie okej, ty i Justin nie zmarnujecie ostatniej okazji. Los nie daje drugiej szansy, pamiętaj.- powiedziała i szturchnęła mnie w ramię.- Do zobaczenia, mam nadzieję.- mruknęła i przytuliła mnie na pożegnanie, a następnie opuściła moje podwórko.
               Wszystko, co mam jest w rękach Boga i to on zadecyduje jak to wszystko się potoczy. I mam nadzieję, że mnie kocha i sprawi, że wszystko będzie okej. Musi.
               Wróciłam na górę do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz, a następnie wyciągnęłam broń z kieszeni bluzy. Uwielbiam czuć zimny metal na swoich dłoniach. Czuję się wtedy bardziej pewna siebie. Czuję się jak terrorysta, a ludzie się mnie boją. Uwielbiam ten stan. Kontroluję wszystko, a oni muszą się mnie słuchać. W końcu mam broń. 
               Westchnęłam i odłożyłam ją z powrotem do kieszeni, ale wciąż trzymałam ją ostrożnie w ręku.  Było kilka minut  po dwunastej i wiedziałam, że to czas by zacząć błagać Justina o rozmowę. Jeśli mi się nie uda- każde z nas zginie.
               Włożyłam kaptur na głowę i telefon do tej samej kieszeni, gdzie była broń, a na stopy ubrałam czarne adidasy. Wyszłam z domu mówiąc, że nie wiem, o której wrócę, a następnie udałam się na pieszo do domu Justina. Gdybym pojechała samochodem Greg na pewno rozpoznałby go.
               Była połowa czerwca, ale w Los Angeles było, o dziwo, dość chłodno. Rzadko zdarzała się taka pogoda tutaj. Zawsze było słonecznie i czasami nawet już na początku maja pogoda była jak w połowie lipca.
               Zaczesałam moje włosy, które nachodziły na moje włosy przez wiatr i ponownie założyłam szary kapturem od bluzy na głowę zaciskając go sznurkami. Wyglądałam odrobinę strasznie, ale o to mi chodziło. Gdy widzę ich zaniepokojone miny rozumiecie, że właśnie w tym momencie macie kontrolę. Rozumiecie, że kochacie ją mieć. To wszystko- ich wzrok, przestraszone miny i nasz kpiący uśmiech- tworzą ich strach, podczas, gdy nasz już dawno nas opuścił. Oni są zamknięci- my wolni. Oni są sparaliżowani przez strach, podczas, gdy my wszystko kontrolujemy. Oni są naszą grą, w którą gramy.


               Minęło piętnaście minut i pięć odkąd stoję pod drzwiami Justina i zastanawiam się, co mam powiedzieć. Mam po prostu zapukać i wejść do jego domu? Nawet jeśli by otworzył  i tak by mnie nie wpuścił. Więc wyciągnęłam broń i zacisnęłam ją w moim ręku. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili usłyszałam przekręcanie się klucza w drzwiach. Moim oczom ukazał się zaspany Justina, który w pierwszej chwili nie zauważył, że to ja, co pozwoliło mi wycelować bronią w jego głowę. Nie zamierzam go zabić. Chcę go chronić, za wszelką cenę i wiem, że tylko tak uda mi się z nim być.
               - C-co ty... kurwa chcesz mnie zastrzelić?!- warknął i chciał zatrzasnąć drzwi przede mną, ale uniemożliwiłam mu to przyciskając broń jak najmocniej do jego czoła. Jego ciało sparaliżowało się, na co się uśmiechnęłam. Kolejny strach w oczach, który karmi moją tarczę ochronną przed moimi fobiami. Popchnęłam go do wnętrza domu i zamknęłam za sobą drzwi dokładnie przekręcając kluczyk kilka razy. Justin wciąż miał szeroko otwarte oczy, w których dało się widzieć przerażenie.
               - Nie wyjdę.- szepnęłam cicho i odsunęłam nieco broń od jego głowy.- Zostanę tu dopóki to wszystko się nie skończy, rozumiesz?- zapytałam, a on pokiwał twierdząco głową. Nie wiedział o co chodzi, ale zgodził się. To typowe.- Wystarczy tylko, że będziesz robił to co ci każę.- dodałam wolno akcentując każdy wyraz.
               - Do-dobrze.- szepnął przełykając głośno ślinę.
               - Chcę ci wszystko wyjaśnić, chcę cię przeprosić.- powiedziałam odkładając pistolet.- Jestem strasznie głupia, ale to normalne jak na dziwkę, prawda?- mruknęłam, i wytarłam łzy, które mimowolnie płynęły po moich policzkach.- Nie znałam cię, przecież byliśmy dla siebie zupełnie obcy.- prychnęłam.- Możesz mnie nienawidzić za to, w sumie to nawet się nie dziwie. Na twoim miejscu chyba bym wyjechała, ale to.. nieważne.- westchnęłam i usiadłam naprzeciw niego.- Przyznaję się, chciałam cię zabić, ale kiedy spędziliśmy ze sobą więcej czasu, kiedy wyjechaliśmy i te wszystkie pocałunki... Justin, ja.. ja obiecałam sobie, że tego nie zrobię, bo.. bo ja wiem, ze coś jest, ale nie wiem czym to jest, ale to.. to jest. Przepraszam, że cię okłamywałam, że zachowywałam się jak suka, ale proszę cię. Zapomnij dzisiaj o tym i daj sobie pomóc. Proszę.- szepnęłam. On wciąż patrzył na mnie tym nieobecnym wzrokiem i wciąż milczał. Nie wiem ile czasu minęło. Może pięć minut, dziesięć, dwadzieścia? Przez ten czas po prostu siedzieliśmy w ciszy i spoglądaliśmy na siebie.
               - Naprawdę cieszę się, że widzę ciebie znów, choć było tyle ciężkich chwil, tyle niepotrzebnych słów, tyle emocji złych, naprawdę mocnych słów i nieudanych prób, przegranych, ciężkich prób. Naprawdę cieszę się, że patrzę w twoje oczy znów, że rozmawiamy dziś, dziękuję, że dziś przyszłaś tu, bez ciebie wszystko było dla mnie tak nieważne.*- usłyszałam cichy śpiew Justin, który lekko uśmiechnął się w moją stronę i przeniósł się na kanapę zajmując miejsce obok mnie.- Nie chcę cię stracić, bo ten tydzień był najgorszym w całym moim życiu.- dodał przytulając mnie.- Wybaczę ci wszystko, kompletnie wszystko, bo naprawdę ciężko będzie nam się rozstać.- lekko zaśmiał się i jeszcze mocniej mnie objął.
               Czułam się bezpiecznie, gdy czułam jego ramiona wokół mnie. Czy tak smakuje przebaczenie? Teraz nie chcę, by to była połowa drogi- chcę by to był dopiero początek, nowe narodziny. Niech połowa będzie za kilkadziesiąt lat, a druga niech nie nadejdzie w ogóle. Chcę żyć wiecznie, kiedy jest Justina- nie chcę żyć wcale, gdy go obok mnie nie ma. Prawa miłości? Przecież każda miłość rządzi się swoimi prawami, każda jest inna, ale każda ma swoje prawo. To chyba jest zasada miłości- każda ma swoje prawa, każda jest bezwarunkowa. Miłość jako określenie mnie i Justina? Sądzę, że jesteśmy już ponad miłością, mamy coś więcej niż kocham cię i pocałunki, ale wciąż nam brakuje stałego gruntu pod nogami i wciąż pytamy: Jak mamy żyć? Jesteśmy ponad, ale niestabilni. Bardzo niestabilni. Jesteśmy jak bomba z zegarem, ale nikt nie może odczytać na nim czasu. Wybuch w nas jest nieunikniony, ale nikt nie wie kiedy nadejdzie. Ci wszyscy "określeni" w związku mają tylko status. Ale co im po statusie, gdy zapominają jak kochać?
               Czy kocham Justina? Bezwarunkowo i jestem w stanie oddać za niego życie. Czy mu o tym powiem? Sądzę, że nigdy, ale w końcu jestem jak bomba- wszystko jest pod wielkim znakiem zapytania.

No one's POV

               Czarny mustang przejeżdżał przez jedną ze spokojniejszych dzielnic Los Angeles. Kilka minut dzieliło ich od sukcesu. Byli młodzi i nieświadomi. Mieli nienawiść, a oni miłość. Jedni z nich są już przegrani na starcie, trzeba tylko wiedzieć którzy.
               Minęło dokładnie siedem minut, kiedy samochód zaparkował naprzeciw domu z numerem 2397 i nazwiskiem "Bieber" na czarnej bramie od płotu. Złośliwy uśmieszek pojawił się na dwóch twarzach. Każda z nich miała swoją historię. Jedna chciała zabić, bo nagle poczuła, że jednak kocha, a druga- zwykła zazdrość o spełnione marzenia i o Nią. Oboje zakochani po uszy w pięknej blondynce, która przecież mogła być ich, ale nie wykorzystali swojej szansy. Trzeba coś stracić, by coś docenić, prawda? Oni docenili, ale za późno. I choć każdy wie, że przegrają- oni wciąż walczą, bo są w miłości, a miłość nigdy nikogo nie oszczędza. Jeśli raz jej skosztujesz- już na zawsze będzie ci się nią odbijało.
               Na drugim piętrze ktoś szepnął, by zacząć plan. Plan, który ma uratować prawdziwą miłość, by ta fałszywa już nigdy się nie dostała do ich serc.
               Kilka ruchów i wszyscy są przygotowani na to, co będzie. Każdy z nich jest przekonany o swojej wygranej, ale nikt nie jest przygotowany na to, że któreś z nich może przegrać. Ale przecież w każdej walce zawsze jest i wygrany, i przegrany. Niestety.

               Ciemnowłosy wytatuowany mężczyzna szarpnął za klamkę, ale drzwi ani razu nie drgnęły. Zrobił to znów, i znów i dopiero za czwartym razem drzwi otworzyły się, a w framudze pojawił się młody dwudziestolatek, dla nich znany jako cel. Szybko popchnęli go do wnętrza mieszkania. Pomyślałbyś, że są na pozycji wygranej, ale oni nie wiedzieli, że prawdziwa miłość jest silniejsza od ich nienawiści. Znaleźli się w salonie. Według zabójców- tylko trójka, według innych-szóstka.
               - Witaj Justin.- dwudziestoczterolatek zaśmiał się i podszedł bliżej do Justina stając naprzeciwko niego. Ich głowy były na tej samej wysokości, ponieważ byli w tym samym wzroście.- Miłość do głupiej dziwki wpędziła cię do grobu. Mam nadzieję, że przed śmiercią chociaż ją zaliczyłeś.- dodał i lekko go popchnął.- Kojarzysz Grega?- zapytał.- On teraz chce odwdzięczyć ci się za to jak to brzydko wtedy potraktowałeś.- powiedział, a za pleców bruneta wyłonił się nieco niższy i mniej umięśniony chłopak o ciemnych włosach. W jego prawej dłoni znajdował się nóż, a w oczach widać było pewność, co do wygranej. Złudną pewność.
               Oczy Justina rozejrzały się po całym pokoju, a następnie natrafiły na srebrne narzędzie trzymane w ręku Grega Wastona. Zestresował się, ale wciąż wierzył w słowa Davonne: Będzie dobrze, nigdy nie pozwolę im cię skrzywdzić! Znów rozejrzał się po pokoju i napotkał parę czerwonych loków, które nakazywały być przestraszonym. Czerwonowłosa trzymała w dłoni naładowaną już broń i celowała nią w Taylora. To spowodowało, że Justin mniej się bał, ale jednak strach wciąż nie opuścił jego ciała.
               - Ostatnie słowa?- Greg podszedł bliżej Justina i przystawił mu nóż do szyi, a następnie lekko i wolno po niej przejechał nie pozostawiając żadnego zadrapania na jego skórze.
               - Sądzę, że będą należeć do ciebie.- odezwała się Victoria wychodząc zza szklanej ściany. Stanęła kilka kroków przed Taylorem i wciąż miała skierowaną broń w jego stronę.
               - Co ty kurwa robisz?- wycedził przez zaciśnięte zęby Dunks spoglądając jak czerwonowłosa celuje w jego klatkę piersiową.
               - To, co powinnam zrobić już dawno temu.- mruknęła.- Jednak nie chcę spędzić reszty życia w więzieniu przez takie gówno jak ty.- prychnęła i zmieniła kierunek broni w stronę Grega.
               - Strzelisz suko, a bez zawahania odetnę mu gło...- nie dokończył, ponieważ poczuł jak przez jego brzuch przyszywa się ogromny ból. Spojrzał w górę widząc nad sobą jednego ze wspólników, Bena.- Co ty kurwa zrobiłeś?- wysyczał opadając na ziemię i odrzucając nóż w kąt pokoju.
               - Należało cię za to, co robiłeś Victorii, Davonne, Clarice i jeszcze innym dziewczynom.- warknął na niego.

Davonne's POV

               Kilka minut potem na miejsce przyjechała policja, która zatrzymała Taylora, Bena i Victorię, a Grega odwieziona na pogotowie. Mnie i Justina puścili, ale powiedzieli, że będziemy potrzebni jutrzejszego dnia, na jakieś zeznania odnośnie całej sprawy. Najgorsze będzie to, że będę musiała im powiedzieć wszystko, zaczynając od przyjazdu do Los Angeles, a kończąc na tym, co stało się dzisiaj.
               - Dziękuję.- usłyszałam za sobą i odwróciłam się, widząc przed sobą Justina. Jego twarz była jeszcze blada, a oczy wciąż przestraszone.
               - To ja powinnam to powiedzieć.- zaśmiałam się i zrobiłam krok w jego stronę. Ramiona Justina od razu mnie objęły, a ja bez zastanowienia też go przytuliłam.
               - To wszystko jest jakieś pojebane dziś, nie sądzisz?- zaśmiał się.
               - Dokładnie.- odpowiedziałam mu.

3 dni później...

               Rozczesałam moje blond włosy i pozostawiłam chyba po raz pierwszy od kilku dni rozpuszczone, jednak znów nie robiłam makijażu. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam krótkie dżinsowe spodenki i białą koszulkę z nadrukiem. Szybko się ubrałam i włożyłam czarne kowbojki na moje stopy, a przez ramię przełożyłam czarną torbę, w której był zeszyt. Mam zamiar pokazać go Justinowi. Chcę żeby wiedział wszystko, od początku. Chcę zacząć wszystko od nowa, czysta karta i zostawić zamkniętą przeszłość za sobą.
               Wyszłam z pokoju mijając po drodze Paula i Logana, którzy grali w salonie w jakieś gry. Do dziwne, że Logan tak często jest w naszym domu, ale nie zamierzam go wyganiać dopóki nie wchodzi mi w drogę. Poza tym to on, zamiast mnie ma przejąć razem z Paulem firmę adwokacką naszych rodziców, więc tym bardziej nie chcę się mu narazić, by go nie zniechęcić do tej decyzji.
               Weszłam do samochodu i odjechałam sprzed domu. Minęło jakieś pięć minut, po czym zaparkowałam pod domem Justina i bez pukania weszłam do domu. Jego rodziców nie ma, to dlatego, że pojechali na wakacje do Europy i wrócą za cztery dni. Z tego, co wiem mają zamiar odnowić swoje małżeństwo, gdy wrócą. To świetny pomysł i zazdroszczę im tej siły. Muszą bardzo się kochać, skoro wybaczyli sobie wszystko i zapomnieli.
               - Cześć.- weszłam do jego pokoju i przywitałam się z Justin, który grał w jakąś grę na swoim laptopie.
               - Hej.- kiwnął głową i zamknął laptopa odkładając go obok.- Co tam?- zapytał mnie. Usiadłam obok niego i wyciągnęłam z torebki zeszyt podając mu go do ręki.- Co to?
               - Zeszyt.- wzruszyłam ramionami.- Pomyślałam, że jeśli mamy zacząć od nowa, powinieneś wiedzieć wszystko.- wytłumaczyłam mu i uśmiechnęłam się.
               - To mi nie jest potrzebne.- odpowiedział i znów włożył zeszyt do torebki.- Spal to, albo zrób z tym cokolwiek chcesz. Ja wiem wszystko, co chcę, reszta mnie nie interesuje, tak samo  jak twoje przeszłość zanim mnie poznałaś.- powiedział i przysunął się bliżej mnie przytulając.- Jutro jest impreza z okazji zakończenia roku szkolnego, pójdziesz ze mną?- zapytał.
               - Czy to jest jak randka, Justinie Bieberze?- spojrzałam na niego uśmiechając się.
               - Sądzę, że tak.- pokiwał głową.- To jak, Davy?
               - Sądzę, że mogę z tobą pójść.- zgodziłam się.
               Motylki w brzuchu? Chyba tak. Wszystko razem i jeszcze więcej. Te wszystkie uczucia wyszły w końcu na wierzch i czuję się z tym kompletnie dobrze. Sprawa z Justinem? Wszystko jest okej i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. Nasza miłość? Sądzę, że w końcu i ona pokaże się na świetle dziennym. Wystarczy tylko czekać.
               - Musisz ubrać się seksownie. Wiesz, tak żeby każdy mówił: O mój Boże, chcę być Justinem Bieberem, on ma takie świetne ciało, a ta dziewczyna obok niego też jest okej. - zaśmiał się.
               - Jesteś głupi, Biebster.- parsknęłam i położyłam się na jego łóżku zaraz obok niego.
               - A ty nigdy z tym nie skończysz.- mruknął i jeszcze mocniej mnie przytulił.
               Mogłabym dzisiaj umrzeć, ale nie chcę, bo w końcu mam dla kogo żyć.

Ale jeśli świat zatrzyma się tej nocy,
czy to zauważysz?

____________________

* Pezet- Nieważne

Wyczekiwany rozdział 21. Przepraszam, że tak długo, ale chyba rozumiecie. Zaczął się rok szkolny, więcej nauki itd. Poza tym jestem w drugiej klasie gim i każdy nauczyciel usilnie nam przypomina, że za rok to na nas będzie całą presja szkoły i wgl (współczuje naszym trzecim klasom :c). Dodatkowo jestem jeszcze chora na zapalenie strun głosowych i mam grypę, więc też nie jest za wesoło. 
Ostatni rozdział w przeciągu 5-8 dni, a potem robie sobie tydzień, albo dwa przerwy- uporządkowuje bloga i ruszamy z How to Love:D Jeszcze zobaczę jak to będzie z rozdziałami. Możliwe, że będą pojawiały się raz w tygodniu, np. w środy, albo w niedzielę. Sie jeszcze zobaczy:D
Życzę wam miłego początku roku szkolnego no i dobrych ocen:D

Komentujcie, choćby to miało być 1 słowo. Chcę po prostu wiedzieć ile osób czyta, to co piszę :') 
Macie tu mojego aska, zadawajcie pytania, spamujcie, cokolwiek: ask.fm/awwbiebsy

Tak poza tym zapraszam was na opowiadanie o Harrym i pewnej dziewczynie: Forgotten

56 komentarzy:

  1. świetny rozdział, masz niesamowity talent, nie moge sie doczekac nn

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział ! czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaa zajebistyy <3 czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział <3 Zdrowia życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział ! Wszystkie takie były ! <333 czekam na next. ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to.! <3 Boże jak się smutam, ze to juz przedostatni rozdział.! <3 Kocham Cię i mam nadzieje, że How to love będzie tak samo dobre.! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdzial cudowny jak zawsze xx
    Juz nie moge sie doczekac tej imprezy ^.^

    OdpowiedzUsuń
  8. dfhjgfdhfdgfiydsisds.... Cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham to. *.*
    kisses, @fuckthelove0

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział świetny <3 z resztą jak każde <3 dziękuję kochana zdrowiej szybko :*:*

    OdpowiedzUsuń
  11. KOOCHAM !!! <3333333333333333333
    FOREVER . PER-FECT.

    OdpowiedzUsuń
  12. Serio chodzisz do drugiej klasy? ;O
    Piszesz tak zajebiście, że miałam wrażenie, że jesteś starsza :* na prawdę, szacun :D
    Rozdział wspaniały... tak jak każdy zresztą ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej !! To jest tak zajebiste że normalnie mdleję ;o bardzo kocham tego bloga *.*
    Dziękuję że piszesz tak cudowne opowiadanie < 33

    OdpowiedzUsuń
  14. sfjknsjkfnjs zakochałam się w tym rozdziale i w całym opowiadaniu <3

    OdpowiedzUsuń
  15. njhbgvfrgtyh♥jaki cudowny ^^
    bosz ty jesteś w moim wieku,a piszesz na poziomie jakiejś 17-18 latki!Gratuluję;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Trochę nudnawy rozdział ale kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  17. boski jest ten rozdział <3
    @kasq_00

    OdpowiedzUsuń
  18. Cuuudowny rozdział <3 Szkoda że kończysz pisać to opowiadanie ;'( Ale nie mogę się też doczekać How to love ;33

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział boski, kocham to opowiadanie. Szkoda że już końcówka opowiadania bo to jest naprawdę fajne. No ale będzie nowe wiec super. ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. cudowny oiejfoijfeioejoi <3

    OdpowiedzUsuń
  21. zajebisty rozdział <3 czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. zajebiste.. te akcje i wgl o boze piszesz tak ze ja sama to wszystko przezywam i nie moge oderwac sie od opowiadania !:D

    OdpowiedzUsuń
  23. świetny rozdział, kocham to <3

    http://stratford-beauty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział skarbie ♥

    OdpowiedzUsuń
  26. niesamowity rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  27. fjhjkhefkjwhkjhefjkefhjkef
    C U D O W N Y R O Z D Z I A Ł <3
    czekam na następny <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Genialny <3 nie mg się doczekać nn

    OdpowiedzUsuń
  29. Jesteś genialna Kocham Cię <3333333

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie mogę się doczekać następnego <3 S.Ł.O.D.K.O. ;**

    OdpowiedzUsuń
  31. Jacy oni są słodcy Awwww <3333

    OdpowiedzUsuń
  32. Wspaniale <333
    @Rybka999

    OdpowiedzUsuń
  33. czekam na kolejny rozdział :) strasznie wciągające <3

    OdpowiedzUsuń
  34. zajebisty, czekam na następny :D
    @awwzayn_69

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetny rozdział. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  36. twoje opowiadania są świetne !!ekjhjkefh tyle emocji w jednym rozdziale że ja nie wiem <3 czekam na następny :*:*

    OdpowiedzUsuń
  37. Kc najlepszy blog eva

    OdpowiedzUsuń
  38. Świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Ale cudwony djljwedejdkedlwjdwekl *O* czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  40. kiedy następny? :*

    OdpowiedzUsuń
  41. mój boże, czytam to od dzisiaj i musze powiedzieć że to jest akdjhsianjxfhdcxs

    OdpowiedzUsuń
  42. Czytalam to wczesniej ale przerwalas pisanie widze ze wrocilas. Milo. :)

    OdpowiedzUsuń
  43. uwielbiam to :) czekam na nowy xx

    OdpowiedzUsuń
  44. Kochana masz prawdziwy talent do pisania, naprawdę. Chodzę do liceum i właśnie Twoje opowiadanie stało się inspiracją mojej sztuki,która był wystawiona na deski teatru. Chciałam Ci bardzo za to podziękować. Mam tylko jedno pytanie skąd bierzesz te cytaty na koniec każdego rozdziału ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj są to cytaty z różnych piosenek, albo jakiś stron internetowych:) Poza tym dziękuję ci bardzo, to naprawdę miłe i cieszę się, że kogoś zainspirowałam:*

      Usuń
  45. Suuuuper<3333

    OdpowiedzUsuń