PRZEPRASZAM
____________________
Pewnego dnia tak właśnie się stanie. On odejdzie, a ona o poranku będzie myśleć o tym, co straciła. Coraz bardziej przywiązywała się do niego. Zapamiętywała drobne szczegóły, jak to ile ma piegów na nosie lub ile łyżeczek wsypuje do kawy. Gdyby mogła zapewne cofnęła by czas, by nie wsiąść do jego samochodu, tylko po to, by nigdy nie musieć go zabić. Ryzykowałaby nawet niepoznanie go. Jednak nie mogła cofnąć czasu. Gdyby tak było cały ten świat byłby za łatwy. Świat nie może być łatwy. Wtedy nie docenialibyśmy tego, że żyjemy, czy jesteśmy szczęśliwi.
Zastanawialiście się, co by było, gdyby Davonne nie zabiła Justina? Czy umarłaby wtedy za niego? Czy może oboje, pochłonięci swoim uczuciem zwyciężyliby przeciwności? Los pokaże, ale miejmy nadzieję, że w końcu zrozumieją, że ich dwójka nie przez przypadek znalazła się w tym samym miejscu. Pamiętajcie, nic nie dzieje się przez przypadek.
Usłyszała głośny grzmot, a potem zobaczyła jak jej pokój rozjaśnia się przez uderzenie pioruna. Od pamiętnych czasów bała się burzy i zawsze w tym czasie nocowała z bratem. Nie wie czym było to spowodowane, ale każdy grzmot sprawiał, że jej ciało zamierało na kilka sekund, tak jakby on właśnie ją uderzył.
Wygrzebała spod swojego łóżka telefon i rozjaśniła ekranem pokój. Zorientowała się, że na sąsiednim łóżku nie ma blondynki, do której właśnie chciała się udać. Wydała z siebie głośnie westchnięcie. Teraz, albo będzie leżała tu sama drżąc o swoje życie, albo pójdzie do... Justina. Druga opcja wydawała się jej nad wyraz kusząca, więc wygrzebała się z łóżka owijając szczelnie kremową kołdrą i ruszyła do pokoju obok podskakując kilka razy w momencie, w którym słyszała odgłosy burzy. Cicho zapukała do drzwi, ale gdy nie usłyszała odpowiedzi po prostu weszła do pokoju. Poświeciła ekranem swojego telefonu po całym pokoju zatrzymując światło na twarzy bruneta. Lekko wzdrygnął się czując, że ktoś oświeca go i otworzył oczy szybko je zamykając przez jasne światło.
- Co ty do cholery robisz?!- warknął na nią nieprzyjemnym tonem otwierając oczy. Wsparł się na ramionach i nieco złagodniał w momencie, w którym ujrzał jej przerażoną twarz.
- Przepraszam.- szepnęła i miała wyjść z pokoju, ale silne ramiona chłopaka oplotły jej owinięte kołdrą ciało. Pociągnął ją bliżej siebie i odwrócił w swoją stronę.
- To ja przepraszam. Nie lubię, gdy ktoś budzi mnie w środku nocy.- jęknął przysuwając ją jeszcze bliżej siebie.- To co takiego się stało?- spytał.
- Wściekniesz się, bo to błahostka, ale... Ja odkąd pamiętam boję się burzy i... i Brooke gdzieś wyszła, więc przyszłam do ciebie, bo ja naprawdę się boję Justin.- wymamrotała i czekała na wybuch chłopaka, ale zamiast tego Justin jeszcze mocniej ją przytulił.
- Masz szczęście, że cię lubię.- zaśmiał się.- To... to co chcesz robić?- zapytał, gdy Davonne nie reagowała.
- Myślałam, że się położymy i... i po prostu zaśniemy?- zaproponowała lecz Justin przecząco pokręcił głową.
Podszedł do swojego łóżka, w którym odnalazł swoje szare spodnie dresowe i założył je na siebie, a następnie ubrał czerwoną bluzę. Na stopy wsunął jedne ze swoich adidasów marki Supra i pociągnął brunetkę za rękę.
- Co robisz?- zapytała, gdy chłopak rzucił w jej stronę jedną ze swoich bluz leżących na podłodze w salonie.
- Załóż to.- mruknął.
Brunetka posłusznie założyła bluzę na swoje ciało i wybiegła za brunetem, który czekał na nią na schodach. Wyciągnął w jej stronę dłoń, którą bez zastanowienia chwyciła. Po chwili znaleźli się na ostatnim piętrze, a chłopak próbował otworzyć drzwi na dach wieżowca.
- Chyba nie chcesz wyjść na dwór, gdy szaleje burza!- warknęła na niego i zamierzała wrócić do mieszkania, ale brunet był zbyt szybki i przerzucił ją przez swoje ramię wychodząc na dach, zanim zdążyła zareagować. Postawił jej o wiele niższe ciało od swojego na ziemi i naciągnął na jej głowę kaptur od bluzy. Już po chwili oboje byli mokrzy jednak wciąż spoglądali sobie w oczy. Chłopak ułożył swoje duże dłonie na jej małych biodrach i przysunął jeszcze bliżej siebie. Oparł swoje czoło o jej nieco się schylając by być na wysokości jej dużych ust. Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia wbił się w jej usta jak zrobił to trzy dni temu. Delikatnie sunął dłońmi po jej plecach, a brunetka masowała jego kark jedną ręką, a drugą plątała jego mokre włosy.
Cały dach zalany był przez padający z nieba deszcz, a na około rozbłyskiwały pioruny, które oświetlały dwójkę nastolatków. Justin zauważył, że brunetka z pośpiechu nie założyła butów, więc uniósł ją w górę tak, aby jej zmarznięte nogi ubrane jedynie, w krótkie szare spodenki, objęły jego biodra.
Pomimo tego jak panicznie bała się burzy i za każdym razem piszczała, gdy słyszała grzmot to nie przerwała pocałunku. Czuła się w tedy magicznie. Kiedy była mniejsza zawsze chciała całować się z chłopakiem podczas deszczu, a teraz to się spełniło, a osobą, którą ją całuje jest nie kto inny jak Justin Bieber. Osoba, którą ma zabić.
Oderwali się po chwili od siebie, jednak chłopak wciąż trzymał Davonne w górze, a jej nogi oplatały jego talię. Podeszli do krawędzi wieżowca, gdzie brunet posadził ciało brunetki na swoich kolanach, a sam usiadł na krawędzi.
- Nie możemy więcej tego robić Justin.- westchnęła, a jej ramiona opadły w bezradności.
- Dlaczego?- zapytał. Doskonale wiedział, że chodzi jej o pocałunek. Nie wyobrażał sobie, gdyby już nigdy więcej miał jej nie pocałować. Kochał jej usta. Kochał ich smak. Kochał sposób w jaki jej wargi delikatnie oddawały jego namiętne pocałunki. Może słowo "kocham" jest tu za wielkie, ale na pewno to co czuje do niej brunet to już od dawna nie jest tylko przyjaźń.
- Ja i Taylor... My chyba jesteśmy razem i... i źle się czuję, bo go chyba... zdradzam?- zamyśliła się. Zdawała sobie sprawę, że to nie chodzi o nią i Taylora. Chodzi o to, że będzie musiała zabić Justina, a jeżeli już teraz przyzwyczai się do smaku jego ust będzie jej trudniej się z nim rozstać.
- Chyba kurwa nie wierzysz w to, że Taylor cie kocha?- zakpił.- Dav zasługujesz na kogoś o wiele lepszego niż Dunks.- westchnął mając na myśli siebie. Wiedział, że nie teraz, ale w przyszłość, gdy lepiej się poznają, gdy wrócą do Los Angeles. Miał ogromną nadzieję, że gdy wrócą do domu ich relacje się nie oziębią, a oni o siebie nie zapomną. Jednak, co jeśli któreś z tej dwójki już nigdy nie wróci do Los Angeles?
- Widocznie nie zasługuję.- prychnęła schodząc z jego nóg i stanęła naprzeciwko niego. Wzdrygnęła się, gdy poczuła zimną ciecz na swoich stopach, ale po chwili się przyzwyczaiła.
- Udowodnię ci, że tak.- odezwał się po chwili przyciągając ją do siebie za dłoń.
- Niby jak?- zapytała unosząc brew.
- Przekonasz się.- odpowiedział jej tajemniczo. Ponownie przewiesił ją sobie przez ramię i weszli do środka wieżowca. Spojrzeli na zegarek, który wskazywał prawie czwartą nad ranem. Wymownie spojrzeli na siebie zdając sobie sprawę, że spędzili na dachu niecałe dwie godziny.
- Naprawdę masz szczęście, że cię lubię.- zaśmiał się za nim wszedł do pokoju. Mimowolnie twarz dziewczyny przybrała rumieniec. Lubiła kiedy brunet mówił, że ją lubi. Bardzo lubiła.
- Gdzie byłaś?- usłyszała za sobą, gdy weszła do wnętrza pokoju.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie.- wymamrotała z westchnięciem.
- Ja, uh... Ja byłam u Philipa.- odezwała się cicho, jednak na tyle głośno, że Davonne usłyszała.
- Czy między wami coś jest?- zapytała blondynkę, na co ta wzruszyła ramionami.- Ja byłam z Justinem na dachu.- nerwowo jej odpowiedziała i podrapała się po karku.
- Jesteście romantyczni.- zagruchała Brooke.- Oh, i Justin musi cię lubić skoro dał ci swoją ulubioną bluzę.- puściła w jej stronę oczko cicho chichocząc.
"Nagle zamarła kiedy zobaczyła
jak wysoko utkwiła na karuzeli słów,
która przy zwolnionym tempie ukazuje
już tylko skrawki wspomnień..."
Budząc się rano dotarło do niej, co stało się kilka godzin temu. Zrobiła sobie i mu nadzieję na to, że może im się w przyszłości ułożyć. Jednak im nie może się ułożyć; to nie ma prawa się ułożyć. Wciąż czując jego smak na swoich ustach zamknęła oczy wyobrażając sobie ten moment, w którym będzie musiała go zabić. Moment, w którym jego oczy się zamkną.
" Coraz bardziej poznając Justina nie chcę go zabić. Boję się go zabić. Przywiązuje się do niego.
Bywają wielkie zbrodnie na świecie, ale chyba największą jest zabić miłość.
______________________
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM
Jest krótki, chujowy, do dupy, beznadziejny. Wiem to.
Jednak chciałam coś dodać, bo nie mogę patrzeć jak statystyka dosięga prawie 30k, a ja was "olewam". Nie wiem, czy jeszcze powróciłam, jednak CHYBA możecie już spodziewać się rozdziałów normalnie.
PRZEPRASZAM & KOCHAM WAS.
przepraszam za błędy :(
Kocham, kocham, kocham.
OdpowiedzUsuńNo words.♥
*.*
@landelle98
[becauseofyou-jb.blogspot.com]
Nie jest chujowy ani beznadziejny no,ale za krótki z tym się zgodzę. jest C U D O W N Y i słodki. Pocałunek na dachu Awww *___* chcę już kolejny <3 i czy Justin się w niej zakochuje?O_o @BlueBelieber6
OdpowiedzUsuńomg, pocałunek na dachu i w ogóle.. te cytaty, cudowny rozdział, jak zawsze. nie mogę się doczekać kolejnego, ona nie może nic zrobić Justinowi.. czekam :* / @justinsladyx
OdpowiedzUsuńCiagle czekam . Kocham cię xoxox
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział .. :) Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńKocham !
OdpowiedzUsuńchujowy?! chyba sobie żartujesz!! on jest zajebisty!! :D
OdpowiedzUsuńkocham to <333
OdpowiedzUsuńWcale nie jest beznadziejny! Jest booooski! Kocham to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńJaki chujowy? Świetny jest, ajdbaksbdjs. Uwielbiam to opowiadanie i prawie się załamałam jak napisałaś, że przerywasz pisanie, eh. Dobrze ci idzie, naprawdę! @niustinn
OdpowiedzUsuńSWIETNY ROZDZIAL! jednak mam male zastrzezenie. wg mnie lepiej jest gdy pisze sie w 1 osobie, pozniewaz ja gdy czytam bardziej wczuwam sie w to co czytam niz tak bezosobowo, mysle ze kilka osob sie ze mna zgodzi:)) ale rozdzial swietny, jestes niesamowota, ze wymyslilas cos tak wspanialego, az sie nie chce wierzyc:))) czekam z niecierpliwoscia na nastepny:) milej i spokojnej nocy kochana!:*
OdpowiedzUsuńNigdy więcej tak nie mów, rozdział świetny jak zawsze! :) To wszystko było tak cudownie opisane a przy scenie na dachu, aż się rozmarzyłam. Justin jest taki opiekuńczy i słodki, naprawdę niech Dav go nie zabija. Oby chłopak pomógł jej uwolnić się od Taylora.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, oby wena Ci dopisała :*
@swaginrackcity
badmeetsevi-tlumaczenie.blogspot.com
Dobrze, że wróciłaś bo tęskniliśmy (: Rozdział świetny, a kiedy odblokujesz tamtego 2 bloga? ;d
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńdzięki cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńJEST WSPANIAŁY GFSGHFSGHAFSGHAFSGHAFGHSFAGHSFHGAFSGHAFSHGF
OdpowiedzUsuńLOVE YOU :*
OdpowiedzUsuńJest a cudowny !!! Czekam na nn ! < 33 Kocham Cię < 333
OdpowiedzUsuńJeju ten rozdział i w ogole caly blok jest...ugh nie ma słów jest po prostu cudowny :)
OdpowiedzUsuńhttp://thelovestoryforyou.blogspot.com/
czego chcesz? rozdzial moze i krotki ale zajebisty! *____*
OdpowiedzUsuńZaje-kurwa-bisty<3
OdpowiedzUsuńoh jaka ta scena była romantyczna awww *.*
OdpowiedzUsuńJustin jaki slodki *-*
OdpowiedzUsuńOmomomo , szkoda tylko że ona go musi zabić;cc Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńJa cie nie rozumiem już, jak można mówić że to jest chujowe, jak jest genialne.. Mimo tego, że jest krotki jest zajebisty.. Czekam szybko na następny... no bo ni emogę no.. ja muszę go czytać! *.*
OdpowiedzUsuńswietny<3
OdpowiedzUsuńTo jest fantastyczne ,a nie do dupy! Nie mogę doczekać się natępnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńKocham cię! xoxo @justswaggy_xoxo
OdpowiedzUsuńŚwietny, może troszkę mniej przeklinania na przyszłość ;)) /signed anonymous
OdpowiedzUsuńpracuję nad opanowaniem mojego 'gimbusiarskiego' słownictwa, ale tak jakoś lubię ostre słowa haha :) ale na przyszłość postaram się mniej przeklinać :*
UsuńOn nie jest ani trochę ch**owy, on jest wspaniały jak Ty :) <333
OdpowiedzUsuńo_O zajebisty rozdzial !!!!! <3<3
OdpowiedzUsuń