BIERZCIE UDZIAŁ W SONDZIE! ZNAJDUJE SIĘ ONA NA SAMYM DOLE W "MENU"
Mogę szczerze przyznać, że będzie mi brakować Justina przez najbliższy tydzień, gdyż jak się okazało wrócę do domu dopiero za siedem dni, nie licząc dzisiaj. Do bani, prawda? Czasami nie lubię Justina za to jego głupie szczęście i to, że zawsze cało wychodzi z kłopotów.
Spojrzałam na zegarek, który był nad drzwiami i odczytałam z niego godzinę. Za kilka minut miała być dziesiąta, więc Justin już niedługo powinien się u mnie pojawić i pożegnać. Przynajmniej on wyszedł z tego cało, chociaż, gdybym powiedziała mu o tym prędzej; o tym, że widziałam Taylora- na pewno wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale skąd mogłam wiedzieć, że on będzie chciał nas zabić? Nawet nie wiem, czemu to zrobił. Przecież nie mówiłam mu nic o tym, że nie mam zamiaru wykonać jego polecenia. Mam na myśli to, że kilka dni przed końcem zawieszenia zrobię tak jak mówił, prócz jednej rzeczy. Nie zabiję Justina. Co do tego dnia, mam już pewien plan i mam nadzieję, że Brooke mi pomoże.
- Hej.- uśmiechnął się i wszedł do środka.- Przykro mi, że nie możesz wyjść tak samo szybko jak ja.- od razu powiedział.
- Przecież to nie twoja wina.- wzruszyłam ramionami.- Jednocześnie mógłbyś być na moim miejscu i wtedy mi byłoby głupio.- odparłam.
- Wolałbym, żebym to ja był na twoim miejscu.- odpowiedział.
- Jesteś głupi, wiesz?- prychnęłam cicho i poklepałam miejsce obok siebie.
- Powtarzasz to ciągle, wiesz?- prychnął i zajął miejsce obok mnie.- Za jakieś dwadzieścia minut moi rodzice po mnie przyjadą i wracam do Los Angeles.- westchnął.- Nie chcę wracać. To znaczy, nie chcę wracać bez ciebie, bo chyba będę tęsknić.- dodał po chwili. To było słodkie, gdy nieco się rumienił, tak jakby bał się przyznać tego, że się do mnie przyzwyczaił.
- Cóż, ja też będę tęsknić za tobą.- odpowiedziałam mu.
- To dobrze.- odetchnął.- Bałem się, że tylko ja jestem taki ckliwy.- dodał.
- Sądzę, że mówienie, że ktoś będzie tęsknił jest bardziej słodkie niż ckliwe.- mruknęłam.
- Jesteś dziewczyną, dla ciebie wszystko jest romantyczne.- odpowiedział, za co oberwał w ramię.- Bolało, wiesz?- zrobił smutną minkę i obrócił się do mnie plecami.
- Bo miało?- zakpiłam.- Jak wrócę, to się spotkamy- zagadnęłam, gdy Justin się obrócił znów przodem.
- No tak?!- podniósł swoje brwi w górę i rozłożył ręce.- Sądziłem, że to oczywiste.- burknął pod nosem.
- Chciałam się upewnić, wyluzuj.- zaśmiałam się, ale zaraz szybko przestałam, gdyż sprawiło mi to bardzo silny ból w klatce piersiowej.
- Zabolało cię? Wezwać lekarza, czy...?- zapytał, ale przerwałam mu szczypiąc go w ramię.- Ała!- jęknął.
- Zachowujesz się gorzej niż moja mama.- westchnęłam.- To normalne, gdy ma się złamane żebra.- odparłam.
- Po prostu się martwię, jasne?- rozłożył ręce w geście obronnym i odwrócił swój wzrok na zegarek na ścianie.- Będę musiał się zmywać.- powiedział ze smutną miną.- Będę musiał wracać bez ciebie.- dodał.
- Sądziłam, że wrócimy z Nowego Jorku, razem.- odezwałam się.
- Ja też.- zgodził się ze mną.- Ale widzimy się za tydzień.- uśmiechnął się.- Swoją drogą, zastanawiam się jakim cudem nigdy się na siebie nie wpadliśmy.- powiedział.
- Może wpadliśmy na siebie, ale nie zwróciliśmy na to uwagi.- odpowiedziałam mu.
- A nie mówiłam, że tu będzie?- usłyszałam w drzwiach głos Mamy Justina, która dwa razy wcześniej mnie odwiedziła spytać jak się czuję.- Ja zawsze mam rację Jeremy.- dodała i zachichotała.
- Justin, zbieraj się.- kiwnął jego tato i uśmiechnął się w moją stronę.
- Jak się czujesz, kochanie?- zagadnęła mnie Mama Justina, gdy ten skończył się ze mną przytulać.
- Jest w porządku.- odpowiedziałam jej.
- Mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia i już niedługo zobaczę cię u nas w domu.- dodała.- Do zobaczenia.- pożegnała się i pomachała mi, gdy wychodziła z sali szpitalnej.
Głęboko westchnęłam czując lekkie ukłucie w klatce piersiowej. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu i cicho ziewnęłam. Byłam zmęczona i można powiedzieć, że nie pamiętam kiedy ostatni raz spałam. Wiem, ze jestem tu drugi dzień, albo trzeci- sama już nie wiem, ale czuję się jakbym nie spała kilka dni, ale chyba spałam, prawda? Nie pamiętam, czy spałam, czy jadłam. Mam wyczyszczoną pamięć. Wiem kim są ludzie, którzy mnie otaczają, ale nie pamiętam, czy robiłam cokolwiek.
- Dobrze się czujesz?- rozejrzałam się wokół i zobaczyłam Doktor Harrison, która trzymała w ręku kartę.
- Tak.- mruknęłam.- Jestem zmęczona.- dodałam.
- To normalne. Kilka godzin temu dostałaś silny lek przeciwbólowy, który może cię otumanić, ale nie przejmuj się. To normalne przy twoich obrażeniach.- wyjaśniła mi na co odetchnęłam z ulgą.
Kobieta zapisała coś jeszcze w karcie i odłożyła ją na miejsce, a następnie wyszła z sali zostawiając mnie samą. Nie wiem ile czasu minęło, ale zasnęłam i czułam się dość lekko, tak jakbym latała? Coś w tym stylu...
Taylor's POV
Wiesz jak to jest, gdy masz złamane serce? Ja już wiem. Nigdy! Nigdy nie pomyślałbym, że to się kiedyś stanie, w dodatku przez Davonne. Ona była tylko moją zabawką, była potrzebna mi do pracy i do sexu. Nie wiedziałam nawet, kiedy się w niej zakochałem. Przecież przez cały czas byłem ostrożny, co do uczuć. Spędzałem z nią jedną noc, potem przerwa i tak w kółko. Przez ostatni miesiąc nawet o niej nie myślałem. Od tego, czym zajmowała się blondynka- była teraz Vanessa. Była w tym wszystkie tak samo dobra jak Dav, może i nawet lepsza. Jednak, kiedy Greg powiedział mi o tym całym wyjeździe, o tym jak Dav zachowywała się przy nim- coś we mnie pękło. Poczułem się jak gówno, poczułem się zraniony. Więc pomyślałem Skoro ja nie mogę jej mieć, nikt nie będzie jej miał. I dlatego spowodowałem ten wypadek. Chciałem zabić i ją i tego pierdolonego chuja, który zabierał mi wszystko, co mam najcenniejsze, zabierał mi moje serce.
Żałuję tego bardzo, ale Dav jest dla mnie ważna i już doskonale wiem, że nie mam u niej żadnych szans, a wszystko przez głupiego Justina Biebera, który wpieprza się tam, gdzie ja. Nienawidzę go bardziej niż siebie. Nienawidzę go tak bardzo, że to aż boli.
- Taaaay.- mruknęła do mojego ucha Vanessa przytulając mnie od tyłu. Gdyby zrobiła tak kilka dni wcześniej, już pewnie od razu bym się na nią rzucił i kochał, ale nie teraz. Nie teraz, gdy jebany Bieber zabiera mi moją miłość.
- Spierdalaj, jasne?- warknął na nią i odepchnąłem od siebie.
- O co ci chodzi? Znów o tą dziwkę?- jęknęła.- W czym ona jest lepsza ode mnie, co? Dlaczego wciąż słyszę tylko: Davonne tamto, Davonne siamto. Mam już jej kurwa dość!- krzyknęła.- A ty jesteś pierdolonym chujem!- dodała i uderzyła mnie w policzek. Chciałem jej oddać, ale nie mogłem. Nie potrafiłem tego zrobić, bo miała rację. Jestem pierdolonym chujem, bo straciłem Davonne.
Davonne's POV
Wskazówki zegara wskazywały kilka minut po godzinie trzynastej. Odkąd Justin wyjechał bardzo mi się nudzi i w ciągu, gdy w rzeczywistości minęły trzy godziny- ja miałam nadzieję, że trzy dni. Jeszcze wczoraj obok mojego łóżka leżała pewne blondynka, której nie widziałam od dobrych kilku godzin. Zastanawiam, co się z nią stało. Może wyszła stąd? Nieważne.
Ziewnęłam i próbowałam zmienić pozycję na łóżku, ale przez złamaną nogę i żebra nie mogłam za bardzo się ruszać. Nawet najdrobniejszy ruch głową sprawiał mi ogromny ból. Mam cholerną nadzieję, że to potrwa tylko kilka dni.
- Nudzi ci się bez twojego chłopaka?- zagadnęła mnie pielęgniarka i podała lekarstwa na dzisiejszy dzień.- Jesteście naprawdę słodką parą. On bardzo się o ciebie troszczy.- dodała.
- To nie mój chłopak.- odparłam, gdy połknęłam jedną z trzech tabletek.- Przyjaciel.- wyjaśniłam.
- Oh, nie powiem twoim rodzicom, kochanie!- zachichotała.- Wyglądacie na bardzo zakochanych i powinniście wyjść z "ukrycia", jeśli wiesz, co mam na myśli.- puściła mi oczko i zaczęła sprawdzać coś przy urządzeniach szpitalnych.- Życzę wam dużo szczęścia.- dodała.
- To naprawdę nie jest mój chłopak.- powiedziałam.
- Tak, czy siak, widać, że ci go brakuje.- mruknęła.- Jeśli chcesz mogłabym pogadać z Doktor Molly o tym, czy dałoby cię wcześniej wypisać.- dodała.
- O mój Boże!- zapiszczałam.- Mogłaby Pani?- spojrzałam na nią, a ta pokiwała głową.
- Mam dopiero trzydzieści cztery lata, nie wolno ci mówić do mnie "Pani".- odezwała się.- Jestem Cassandra, ale możesz zwracać się do mnie Cassie, jak robi to większość.
- Okej.. Cassie.- odparłam.- Jestem Davonne.- przedstawiłam się.
- Masz piękne imię!- klasnęła w dłonie.- Mam zamiar tak nazwać dziecko, jeśli będzie to córeczka, ewentualnie Jennifer.- odpowiedziała.
- Oh, łał.. to słodkie.- uśmiechnęłam się.
- Jestem dopiero w drugim miesiącu ciąży, więc pewnie jeszcze milion razy będę zmieniała imiona.- zaśmiała się.
- Gratuluję.- odpowiedziałam.
- Dziękuję, kochanie.- mruknęła.- Cóż, muszę cię zostawić Davonne, ale wieczorem znów przyjdę z lekarstwami.- powiedziała i pomachała mi, gdy stała przy drzwiach.
- Do potem Cassie!- krzyknęłam za nią i ponownie ziewnęłam. Byłam odrobinę zmęczona, ale myśl, że Cassie porozmawia z Panią Harrison o szybszym powrocie do Los Angeles była tak cudowna, że nie mogłam z ekscytacji zmrużyć oka, czy przestać się uśmiechać.
- Tak strasznie cię cieszę, że już jutro wychodzę!- pisnęłam do słuchawki telefonu. Od rozmowy z Cassie, okazało się, że mogę wrócić do domu już ósmego czerwca, a nie dziesiątego.
- Ja też. Los Angeles jest nudne bez ciebie, wiesz?- odpowiedział Justin, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Zwykłe słowa, ale wypowiedziane przez właściwą osobę są jak spełnienie najskrytszych marzeń.
- Wcześniej takie nie było. Co się stało?- zapytałam siadając na łóżku i zaczęłam kołysać jedną zdrową nogę, gdyż druga wciąż pozostawała w gipsie i zapewne będzie tak jeszcze przez długi czas.
- Zerwałem kontakty z tępymi laskami i znajomymi. Oczywiście nie wszystkimi. Mike i Carter są ciągle z moimi przyjaciółmi. Rozumiesz?- odezwał się w słuchawce.- Zdałem sobie sprawę jak denerwujące były te suki i, że znaczą dla mnie gówno, serio.- dodał.
- Nie nazywaj dziewczyn sukami.- odparłam.- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo je to zaboli.- wyjaśniłam mu.
- Cóż, ale te "cudowne osoby" nazwały cię zmieniającą ludzi w cioty dziwką, która myśli, że jeśli raz zrobi komuś dobrze, to może wszystko.- powiedział.- I co, nadal nie są sukami?- zakpił i cicho zachichotał.
- Biorąc to pod uwagę to są sukami i ssą.- odpowiedziałam.
- Wiedziałem.- mruknął.- Rozmawiasz ze swoją panienką?- usłyszałam jak ktoś dość wyraźnie krzyczy i jest obok Justina.- Zamknij się dupku!- warknął na niego Justina.- Ej, Dav muszę kończyć. Do jutra.- pożegnał się.
- Hej.- kliknęłam czerwoną słuchawkę na ekranie mojego telefonu i odłożyłam go na białą szafkę obok mnie.
Znów położyłam się na łóżku i zaczęłam bawić się palcami.Szpital był tak cholernie nudny, a ja potrzebowałam zabawy. Potrzebowałam Justina.
Justin's POV
Te dupki zawsze mi przeszkadzały i to było frustrujące, ale nie mogłem ich winić. Oni już po prostu tacy byli. Byli dupkami, ale potrafili być też dobrymi przyjaciółmi.
- No wróć do nas Justin.- pomachał mi przed ręką Mike.- Laska przyjedzie, wyluzuj.- dodał.
- O co wam chodzi?- spojrzałem na nich jak na debili i wziąłem łyk piwa.
- Wciąż myślisz o tej lasce. Jak jej tam, Daphe, Davonne. Nieważne, pewnie i tak przelecisz i zostawisz.- odparł.
- A co jeśli nie?- zakpiłem z nich. Oni wciąż byli dupkami, którzy nie umieli być z dziewczyną więcej niż tydzień.
- Chcesz się założyć, że nie wytrzymać tygodnia bez bzyknięcia jej, huh?- wyciągnął w moją stronę rękę z nadzieją, że ją uścisnę, ale nie tym razem dupku.
- Nie założę się o nią.- prychnęłam na niego i odtrąciłem jego rękę.- Davonne to zupełnie coś innego w moim życiu, coś na kształt związku, chyba.- odpowiedziałem im.
- Nie gadaj, że się w niej zakochałeś. To nie jest do ciebie podobne.- spojrzał na mnie zdziwiony Carter i zaciągnął się blantem.
- No właśnie! Co oni tam z tobą zrobili?!- potrząsnął mną Mike. Cóż, włączył im się tryb przyjaciela.
- Nic. Każdy przecież może się zmienić, nie?
- Więc, ty i ta cała.. Davonne to na poważnie?- zapytali mnie.
- Nie wiem. Nawet z nią nie gadałem o tym wszystkim.- wzruszyłem ramionami.
- Sądzę, że ona też cię lubi.- powiedział Mike.- Wiesz, jak opowiadasz o niej i o tym, co robiliście, to sądzę, że jest spoko.- dodał.
- Wiec, skoro ta dziewczyna, to prawdopodobnie ta, która uwięzi uzależnione od lasek i seksu Biebera, muszę ją poznać.- zaśmiał się.
- Jak nie będziecie się zachowywać jak suki, to może was sobie przedstawię.- mruknąłem biorąc po tym kolejny łyk piwa.
- Przyznaj, że boisz się nas z nią poznać, bo mogłaby zostawić cię dla mnie. Każdy wie, że jestem seksowniejszy od ciebie. Boisz się.- prychnął.
- Po pierwsze stary, nie jestem gejem by oceniać twój poziom seksowności, po drugie przy mnie jesteś małym, niezgrabnym fiutem, a po trzecie jesteś na haju i pierdolisz głupoty.- odparłem.
- Hahaha, nie stary. Ty się boisz, że złamie ci serce.- powiedział ze smutną miną i zaśmiał się.
- Boże jesteście tak bardzo porąbani.- zakpiłem z nich i wygodniej rozsiadłem się na leżaku kończąc pić pierwsze piwo.
Podniosłem się na moim dużym łóżku do pozycji siedzącej. Obok mnie nie było nikogo, żadnej tępej suki i to mi się podobało. Ta myśl, że nie są mi potrzebne kiedy tuż obok mam kogoś takiego jak Davonne.
Zrzuciłem ze swojego ciała pościel i wstałem z miękkiego materaca udając się do biurka, gdzie na krześle wisiała jakaś para moich bokserek. Szybko je na siebie nałożyłem i zbiegłem po schodach na dół. W domu nie było już rodziców, ponieważ było już dawno po dwunastej. Mój tato pewnie naprawiał, albo sprzedawał kolejny samochód w jednym ze swoich warsztatów, a mama jak zwykle była w banku załatwiając jakieś gówniane sprawy jako kierownik. Wszedłem do kuchni i wyciągnąłem z szafki tabletki od bólu głowy, gdyż po wczorajszej trzyosobowej imprezie nieco bolała mnie głowa od alkoholu i trawki. Szybko połknąłem tabletkę i otworzyłem lodówkę, z której wyciągnąłem bekon. Do ręki wziąłem widelec i zacząłem powoli jeść kawałki bekonu, a w międzyczasie nalałem sobie do szklanki trochę kawy z dzbanka. Uwielbiałem bekon i jeszcze nigdy nie zdarzyło się bym nie zjadł choć jednego kawałka w ciągu dnia. Wyrzuciłem opakowanie do śmietnika i szybko opróżniłem zawartość szklanki i znów pobiegłem na górę. Sprawdziłem mój telefon, gdzie miałem kilka smsów. Większość byłą od moich "przyjaciół"-suk, którzy pisali, że jestem kompletnym chujem i mam się pierdolić. O mój Boże, oni są żałośni, prawda? Trzy były od zazdrosnej laski o imieniu Pauline, która miała nadzieję, na coś więcej niż jedną noc, a ostatnia należała do Davonne.
Yo Biebster. Tu Davonster aka nie-dziwka, jak uważa Mike, czy Carter. Nieważne. Piszę by powiedzieć ci, że będę w LA o 14 i fajnie by było, gdybyś zrobił coś SUPER na tę okazję;) Pozdrów przyjaciół.
O mój Boże, ona musiała słyszeć całą naszą rozmowę, gdy byliśmy pijani. Ale kurwa jak? Jakim kurwa cudem? Opadłem na łóżko i przetarłem moje odrobinę zaspane oczy. Jeżeli słyszała to, o czym gadaliśmy to miałem ewidentnie przejebane.
- Ciekawe, co u laseczki.- zaśmiał się Mike.- Pewnie tęskni za swoją kaczuszką.- dodał i ryknął jeszcze większym śmiechem.
- O mój Boże, stary. Co ty pierdolisz?- spojrzałem na niego.
- Może zadzwonimy do niej?- klasnął nieudolnie w ręce Mike i wyrwał mi ręki z ręki telefon.
- Jest trzecia w nocy suko, ona śpi.- mruknąłem. Nie miałem zamiaru bić się z nimi o telefon, bo wiedziałem, że i tak nie odbierze o tej porze.
- Cześć, czy mówię z kaczuszką Justinka?- zaśmiał się do telefonu Mike.
- Odebrała?- zapytałem, na co oni pokiwali twierdząco głową. Wcisnęli coś na telefonie i przełączyli na głośno mówiący.
- Kim ty kurwa jesteś?- usłyszałem głos Davonne w telefonie, co sprawiło, że się uśmiechnąłem.
- Twoja kaczuszka za tobą tęskni.- odparł z pełną powagą Carter.
- Jaka kaczuszka? Człowieku weź się pierdol, co? Jest trzecia w nocy, żegnam.- odpowiedziała im zdenerwowana i najprawdopodobniej się rozłączyła.
- Co to kurw było stary?
- Przecież mówiłem, że zadzwonię.- wzruszył ramionami.
- Mam dla niej kurwa świetne przezwisko! Davonster! Podoba się się Biebster?- spojrzał na mnie Carter.- Jak powiesz już jej, że chcesz nią być i będziecie słodcy, to wymyślę wam nazwę.- pokiwał głową.
- Jaką nazwę?
- No normalną? Coś w stylu Jemi, albo Zanessy, rozumiesz? Będzie.. Javonne!- krzyknął.
- Kaczuszki Javonne.- zaśmiał się Mike.- Albo możemy mówić na nią nie-dziwka, bo wiesz ona nie jest dziwką, więc sądzę, że to byłoby okej.- pokiwał szybko głową.
- Jesteście pojebani.
- Czasami myślę, że to ja bardziej angażuję się w Javonne niż ty i Davonster.
- Stary, wyluzuj. Ona nawet nie wie, że jestem z niej zakochany.- zakpiłem.
- Cóż.. Justin?- zapytał mnie Mike. Uniosłem wzrok na niego i kiwnąłem głową, by kontynuował.- Sądzę, że już wie.
- Co kurwa?!
- Nie rozłączyła się.- mruknął.
- Więc, dlaczego ty tego nie zrobiłeś?!
- Bo myślałem, że się rozłączyła.
- Nie myśl lepiej kurwa.
- Wyluzuj, przecież nie musiała akurat tego usłyszeć, ta?
- Spierdalaj.
Cóż, więc jeśli Davonne słyszała wszystko, to mam ewidentnie przejebane. I oni też. Głupie debile...
Chciałbym pomóc jej w nas jeszcze uwierzyć i
zawsze być przy niej i być potrzebny.
____________________
Po północy, a ja kończę pisać rozdział. Najs. Zaraz idę spać i z samego rana dodaję rozdział.
Ciekawe jak to wszystko się ułoży między Justinem i Dav, no nie? Jak myślicie, usłyszała to, że Justin mówi, że jest w niej zakochany, Jakby tak, to by było słodko, no nie?
18 rozdział, nie wiem kiedy, ale pytajcie, kto pyta nie błądzi, heheszky (ja gimb o północy, sorry :c)
Miałam nadzieję, że dacie radę z tymi komentarzami tak jak pod 13 rozdziałem, ale lipa :( Więc mam dla was tylko cytat. Główcie się nad nim kochani :D
„Uzbrojona w
cierpliwość, wiarę, nadzieję i miłość stanęłam do walki… Nie z Tobą, tylko o
Ciebie.”
Macie już jakieś spekulacje, co do How to Love? Jak tak to pisze, chętnie poczytam waszą wyobraźnię :D
SORRY ZA BŁĘDY JEST ICH MASA A JA MAM ZBYT WIELKIEGO LENIA BY JE SPRAWDZIĆ:*
Komentujcie, choćby to miało być 1 słowo. Chcę po prostu wiedzieć ile osób czyta, to co piszę :')
LINK DO SONDY: [KLIK]
Cudny <3
OdpowiedzUsuńboże sahgdfsghdfghsa świetny rozdział hah, ja jestem tylko ciekawa czy dav uszłyszała wszystko przez ten telefon shgfdha, czekam z niecierpliwością na nn
OdpowiedzUsuńfjebrgekgrfhejrfb, Bożenko. <333 XD TO JEST MEGA ZAJEBISTE. <333
OdpowiedzUsuńhsuihsdhfuhsuhfushfus o mój boże genialny, cudowny, zajebisty *o* kocham to :D jesteś genialna ^^
OdpowiedzUsuńBOŻE HAHA KOCHAM TEN ROZDZIAŁ!!! CAŁY CZAS MIAŁAM BANANA NA TWARZY :D
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, tyle hahaha <3
OdpowiedzUsuńŁał,się dzieje <3 czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńOMB! OMB! Rozdział taki adfgjhlkjgd. Zjarani chłopcy nieogarniający że Dav się nie rozłączyła. GENIALNE!
OdpowiedzUsuńNie moge się już doczekać How To Love i o czym będzie.
Kisses, @fuckthelove0.
Super rozdział ;3
OdpowiedzUsuńOMFG <3 Davonster i Biebste *.* to było takie awwww jak się o nią nie założył . Masz ogromny talent <3 dzisiaj zaczęłam to czytać i stwierdzam , że jest amazing <3 mam prośbe , możesz polecieć jakieś fajne blogi ? Aaaa i masz aska !?
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać następnego. Take Care ; **
love it <3
OdpowiedzUsuńohohhoh :D ona to słyszała ? :D ciekawe, ciekawe :))
OdpowiedzUsuńhahaha fajna koncowka :-D no no. tera Justinowi pewnie glupio bedzie gadac z Davonne ^_^
OdpowiedzUsuńTen rozdział był taki słodki Hahhaha nie mogę sie doczekać az sie spotkają.
OdpowiedzUsuńbd fajnie jeśli to usłyszała, czekam na kolejny rozdział ;>
OdpowiedzUsuńoihuygbhjni ♥ świwetny ;* haha śmiałam się do ekranu jak czytałam o kaczuszkach hahahahaxD czekam ♥
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie :-*
OdpowiedzUsuńKocham to ! Najlepsze jest to ze czytam i na koncu jest to Chciałbym pomóc jej w nas jeszcze uwierzyć i zawsze być przy niej i być potrzebny.
OdpowiedzUsuńI wchodze na fejsa a tam ten cytat <3 kocham cie <3
UsuńDTFYUGHIOU9OPL to jest dobre :P
OdpowiedzUsuńOna napewno to usłyszała <3
OdpowiedzUsuńYaaay, to będzie słodkie *-*
<3
OdpowiedzUsuńKolejny błagam <3
OdpowiedzUsuńJaaaa, ale będzie fajnie jak będą razem <33 Kocham to :*
OdpowiedzUsuńkocham to <3
OdpowiedzUsuńboże najlepsze opowiadanie na świecie
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham kocham to jezu chce juz nn bo nie wytrzymam
sdjklf kocham to *.*
OdpowiedzUsuńProszę informuj mnie o nn : @luuuvvvvmyjuju
świetnie piszesz <3 kc
OdpowiedzUsuńzajebiste. to jet swietne
OdpowiedzUsuńmasz wielki talent...bi ta rozmowa chlopakow.. javonne <3