- Kto ci dał prawo jazdy?!- warknęłam do blondynki, która, tak samo jak ja, wyszła z samochodu.
- Bo... w zasadzie to...- zamilkła na chwilę i podrapała się nerwowo po karku.- Nie mam prawa jazdy.- wydukała po kilku sekundach ciszy.
- Kpisz sobie ze mnie?- podeszłam bliżej blondynki i spojrzałam w dół, bo byłam od niej wyższa o kilka centymetrów. Szkoda tylko, że w piętnasto centymetrowych butach.
- Weź wyluzuj. Nie mam prawa jazdy, chyba wyraźnie powiedziała, nie?- spytała.
- To jak chcesz to.- wskazałam ręką na wgniecenie w moim samochodzie.- załatwić?
- Dam ci kasę, albo mój wujek to zrobi. Jest mechanikiem.- odpowiedziała.
- To po niego zadzwoń!- warknęłam.- Po lekcjach, moje autko ma być takie jak przed wyjazdem z domu, rozumiesz? Inaczej, złotko, policja się dowie o twoim braku prawa jazdy, a rodzice załatwią mi dość sporą sumę pieniędzy za odszkodowanie, tak wysoką, że będziesz płaciła mi do końca twojego życia.- blondynka tylko pokiwała lekko wystraszona głową na znak, ze rozumie, a ja odeszłam od niej, bo za trzy minuty zaczynają się lekcję, a nie mam zamiaru się dzisiaj na nic spóźnić. Jak widać, nie jestem, aż tak zniszczona jakby się mogło wydawać.
Z szafki wyciągnęłam podręcznik do matematyki i równo z dzwonkiem znalazłam się pod gabinetem matematycznym. Zajęłam ostatnią ławkę i obserwowałam zdziwione miny uczniów z powodu nie spóźnienia się na lekcję. Ułożyłam swoją głowę na ławkę, tak, że wszystko widziałam i można powiedzieć, że z uwagą słuchałam jak Profesor Johnson tłumaczy jakieś równania na tablicy.
- Davonne, może przyjdziesz i rozwiążesz to równanie?- zapytał i podszedł do biurka.
- Um, muszę?- spojrzałam na niego z błagalną miną, na co ten pokiwał tylko głową, a ja z westchnięciem wstałam i podeszłam do tablicy. Powoli wzięłam kredę do ręki i miałam zacząć pisać, gdy do gabinetu wszedł, a raczej wbiegł zdyszany chłopak, który wydawał mi się strasznie znajomy.
- Davonne!- krzyknął, na co odwróciłam głowę jeszcze bardziej w jego stronę.- Musisz mi pomóc.- dodał nieco ciszej. Bez zastanowienia podbiegłam do mojej ławki, do której wrzuciłam zeszyt i książkę, a następnie wybiegłam wraz z Justinem z klasy mówiąc w między czasie Przepraszam w stronę nauczyciela.
Dopiero, gdy wybiegłam z klasy zaczęłam zastanawiać się dlaczego biegnę za chłopakiem, którego w ogóle nie znam i dlaczego on potrzebuje mojej pomocy? Przystanęłam pod jedną szafką i złapałam oddech, a moje poliki zaczęły powoli się różowić.
- Ejj!- warknęłam w stronę chłopaka, który nie przestawał biec. Na moje słowa gwałtownie się zatrzymał i obrócił w moją stronę.- O co chodzi?- zapytałam i przyglądałam się idącemu w moją stronę brunetowi.
- Potrzebuję twojej pomocy.- odpowiedział po chwili, a ja coraz bardziej zdezorientowana patrzyłam na niego z dość śmieszną miną.
- Nie rozumiem. Czemu akurat ja? Nie znasz mnie, ja nie znam twojego problemu.- odpowiedziałam mu.- Ugh, to głupie.- skwitowałam i ruszyłam w stronę klasy wciąż zastanawiając się dlaczego pobiegłam za chłopakiem. Już nie obchodziło mnie to czemu akurat ja miałam mu pomóc i jaki miał problem, tylko w mojej głowie wciąż siedziała myśl dlaczego się zgodziłam za nim pobiec? Nie wiem, co mną w tedy rządziło, ale z każdą chwilą uświadamiam sobie, że nie myślałam w tedy racjonalne. No, bo kto normalny biegnie za obcym chłopakiem, by mu pomóc, kompletnie nie znając jego problemu?
- Zaczekaj!- usłyszałam za sobą lekko zachrypiały krzyk Justina.- Wyjaśnię ci wszystko potem, po prostu chodź.- powiedział błagalnie, jakby to miało wpływ na to, czy będzie żyć, czy nie.
- Nie.- warknęłam i miałam chwycić za klamkę, gdy chłopak popchnął mnie na szafki, o które z dość dużą siłą uderzyłam.- Dupek!- krzyknęłam, gdy ten podszedł do mnie.
- Po prostu mi zaufaj.- odezwał się po chwili.
- Jak ma ci ufać skoro cię nie znam?- spytałam.
- Tak po prostu.- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Pociągnął mnie za dłoń, a ja jak jego marionetka poszłam za nim. Otworzył mi drzwi do swojego samochodu , które po chwili zamknął i wszedł do samochodu od strony kierowcy.
- Stop.- warknęłam.- Wysiadam.- otworzyłam drzwi i wybiegłam z samochodu odzyskując resztki rozumu. Nie jestem na tyle głupia by wsiąść do samochodu z obcym chłopakiem. Już nawet wiem jakby to się skończyło: gwałt, powolna i bolesna śmierć pośrodku lasu, odnalezienie mojego martwego ciała po kilku dniach i nagłówki w gazetach, że po Los Angeles grasuje gwałciciel. Nigdy w życiu się na to nie zgodzę.
- Przed chwilą się zgodziłaś.- odezwał się za mną i wyminął mnie zagradzając mi wejście do szkoły.
- Nie wsiądę z tobą do tego pieprzonego samochodu!- warknęłam i popchnęłam go z nadzieją, że się odsunie, ale tak się nie stało.
- Wsiądziesz.- odezwał się tajemniczo.
- W zasadzie to w czym mam ci pomóc?- zapytałam go i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Znasz Taylora Dunksa?
- No tak.- powiedziałam po chwili wahania.
- To mi wystarczy.- mruknął i przewiesił mnie sobie przez ramię tak szybko, że nie zdążyłam zareagować, a już siedziałam w jego samochodzie.
Nigdy nie przypuszczałabym, że wybiegnę za jakimś chłopakiem, a potem piętnaście minut będę się wahać, czy z nim jechać. Musiałam najprawdopodobniej działać pod wpływem impulsu, albo mojego niewyspania. Całą noc spędziłam na zastanawianiu się jak będą wyglądały te osiem tygodni w Nowym Jorku. Swoją drogą, dlaczego nie wysłali nas do Kanady, albo na Antarktydę? W końcu Nowy Jork jest za blisko.
Justin's POV
Zaparkowałem na wolnym miejscu parkingowym pod jakimś barem i szybko wysiadłem otwierając brunetce drzwi. Obserwowałem ją przez całą podróż i zastanawiałem, co mam jej powiedzieć. Na pewno za pierwszym razem nie zrozumie, ale zostają jeszcze te osiem tygodni w Nowym Jorku. Jedyną rzeczą, której się obawiam, jest to, czy się zgodzi. Po chwili oboje weszliśmy do budynku i zajęliśmy wolny stolik na końcu sali.
- A więc?- zapytała i spojrzała na Menu, które leżało przed nami.
- Więc, co?- spojrzałem na nią.
- Ja mam wiedzieć? To ty mnie tu przywiozłeś.- warknęła i powiedziała stojącej przy nas młodej kelnerce, co zamawia.
- Um, tak.- odpowiedziałem jej po chwili.- Chodzi o Taylora Dunksa.
- I co w związku z nim?- spytała.
- Jesteś mi potrzebna.- odezwałem się do niej, gdy jakoś racjonalnie ubrałem myśli w słowa.
- Ja... nie rozumiem.- odpowiedziała i wzięła łyka wcześniej zamówionej kawy.
- Ten dupek dość często jest obok ciebie. Zależy mu na tobie.- powiedziałem do niej, na co o mało nie zachłysnęła się kawą.
- Taylor i ja?!- zakpiła.- Widzimy się dość często, bo nasi rodzice są przyjaciółmi.- wyjaśniła.- I... czy ty mnie śledzisz?- zapytała.
- Nie.- zaśmiałem się.- Muszę wiedzieć o nim wszystko, a ty jesteś częścią jego życia, rozumiesz? Kiedy będę miał coś wspólnego z osobą, na której mu zależy...- zatrzymałem swój głos na chwilę.- Po prostu chcę się na nim zemścić, jasne? A ty będziesz do tego idealna.- dodałem.
- Zdajesz sobie sprawę, że ja i Taylor nie jesteśmy nawet przyjaciółmi?- spytała.
- Ale tylko dla ciebie.
- W zasadzie, to co on takiego zrobił?- spojrzała na mnie.
- Nic.- odparłem.
- Jeżeli mi nie powiesz, to nici z pomocy.- powiedziała.
- Dowiesz się, ale potem.- odparłem.
- Od początku wiedziałam, że to był zły pomysł. Cześć Justina.- przerwała panującą między nami kilku minutową ciszę i wyszła z baru zostawiając 10 dolarów obok rachunku. Kolejny raz byłem blisko zemszczenia się na tym dupku, ale jak zwykle wszystko spieprzyłem.
Taylor Dunks był osobą, której szczerze nienawidziłem z wielu powodów. Jedynym z nich było to, że to ten skurwiel jest przyczyną rozwodu moich rodziców. Pół roku temu mój ojciec nakrył moją matkę i tego gnojka razem w łóżku. On najzwyczajniej w świecie pieprzył mi matkę, a przed tym moją dziewczynę! Rozumiecie?! Rozwalił mi związek i moją rodzinę, a wszystko przez to, że nie zgodziłem się na współpracę z nim. On handluje żywym towarem, co samo w nazwie jest obrzydliwe, a co dopiero w praktyce. Powiedział mi, że pożałuję odmowy i miał rację. Zniszczył mi życie. I kiedy dowiedziałem się, że wyjeżdżam do Nowego Jorku i to z osobą, na której mu zależy wpadłem na pomysł, by zrobić mu to samo. By tak samo jak on pół roku temu, spieprzyć mu życie. Ironią w tym wszystkim jest to, że jego stary jest prawnikiem i tak samo jak on siedzi w tym bagnie.
Wstałem od stolika i zapłaciłem za siebie, a następnie wyszedłem z lokalu z nadzieją, że znajdę po drodze Davonne, bo zapewne poszła na piechotę. Odpaliłem silnik mojego samochodu i po pięciu minutach zauważyłem brunetkę, która powoli szła poboczem jezdni. Podjechałem do niej i przyhamowałem przy niej, a je twarz lekko przestraszona spojrzała na mój samochód,
- Wsiadaj.- warknąłem do niej i otworzyłem drzwi, a ona po chwili weszła do samochodu zapinając pasy.
- Nie musiałeś tego robić.- powiedziała, gdy zaparkowałem na wolnym miejscu szkolnego parkingu.
- Szkoda, że powiedziała to dopiero, gdy dotarliśmy na miejscu.- zaśmiałem się, a on dołączyła. Swoją drogą miała ładny uśmiech i dziwie się, że wcześniej jej nie poznałem.
- Justin?- zapytała.- To powiesz mi co zrobił Taylor? Wiem, że jest skurwysynem...
- Przespał się z moją dziewczyną, a potem matką. Rozwalił mi rodzinę.- odpowiedziałem jej po chwili.
- Przykro mi.- odezwała się.- Myślałam, że to ma związek z jego... pracą.- dodała nieco ciszej.
- Wiesz, czym on się zajmuje?- w lekkim szoku odwróciłem wzrok w jej stronę.
- Tak, bo...- urwała na chwilę.- Kiedyś mu pomagałam...
- Żartujesz?- nie mogłem uwierzyć, w to co przed chwilą powiedziała.
- Chciałabym, ale nie miałam tyle odwagi, co ty. On jest zdolny do wszystkiego.- dodała.
- Wiesz, że mu odmówiłem?- spytałem ją, na co pokiwała twierdząco głową.
- Teraz żałuję widząc te wszystkie szesnastolatki, które on wykorzystuje, a potem sprzedaje.Wiem, że to egoistyczne, ale gdybym powiedziała nie, on zniszczyłby mi życie.
- Chciałabyś się od tego uwolnić?- z nadzieją czekałem na to jak twierdząco pokiwa głową.- Ty go chcesz się do niego uwolnić, a ja chcę by zapłacił za to, że rozbił mi związek i rodzinę. Oboje możemy zrównać go z błotem.- powiedziałem.
- Ty... ty żartujesz. Prędzej nas zabije.- odparła po chwili.- A poza tym nie chcę w to wszystko wchodzić głębiej. Nie chcę należeć do jego gangu, zabijać... Po prostu niech będzie tak jak jest.- dodała.- Muszę iść, właśnie mam Angielski. Do zobaczenia w...
- Nowym Jorku.- przerwałem jej i dokończyłem za nią. Uśmiechnęła się i wyszła z mojego samochodu udając się do szkoły.
Nie mogłem uwierzyć, że tak niepozornie niewinna dziewczyna ma za sobą taki sekret. Nie wyobrażałem jej sobie jak namawia do tego dziewczyny, albo pomaga temu dupkowi. Była po prostu za dobra na to. Wydawała się strasznie krucha. Już po jednej rozmowie z nią mogłem stwierdzić jak bardzo boi się Taylora. Może i jestem chamem, skurwielem i łamie serca, ale nigdy nie pozwolę żeby ktoś gorszy ode mnie niszczył jakieś dziewczynie na tyle życie, żeby zaczęła współpracować razem z nim. Może to jej uśmiech, albo chęć zniszczenia Taylora, ale wiedziałam, że muszę jej pomóc. Mam jednak nadzieję, że to drugie, bo w prawdzie mówiąc nie chciałbym, aby ktoś, a szczególnie dziewczyny, były dla mnie na tyle ważne, by im pomagać.
Wyszedłem z samochodu spoglądając na wyświetlacz mojego iPhone'a. Dochodziła 10. Wszedłem na pusty szkolny korytarz i wziąłem książkę od historii idąc w stronę sali 187. Jak zwykle się spóźniłem więc nikt jakoś szczególnie nie zareagował na to. Usiadłem w ostatniej ławce i zasnąłem.
____________________
Do kolejnego xx
Twitter.
przeczytany i właśnie komentuję :) od razu chciałam zaznaczyć, że słowo "wtedy" piszemy razem. ty piszesz "w tedy" i to jedyna rzecz do jakiej mogłabym się przyczepić. zaczyna się dziać i to mi się podoba. czekam na jakieś większe akcje :) @thisswagrauuhl http://life-can-surprise.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej się rozkręca. Już kocham to opowiadanie i nie mogę się doczekać środy/czwartku! :D Ciekawe czy Davonne mu pomoże.. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na jeszcze większy obrót akcji nie zawiedź mnie.
OdpowiedzUsuńaww świetny rozdział. cudnie piszesz, tak lekko i szybko sie czyta. czekam na więcej z niecierpliwością! :) @kasnkjs
OdpowiedzUsuńŚwietne jest to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńCiekawy;) czekam na kolejny ;))
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne *.* Zajebiście piszesz. Uhh kocham Cię :*** Czekam nn ♥
OdpowiedzUsuńŚwietnie. Do rozdziału nie mam żadnych uwag, ani zastrzeżeń. Jest perfekcyjny. Czekam na następny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie. Do rozdziału nie mam żadnych uwag, ani zastrzeżeń. Jest perfekcyjny. Czekam na następny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie. Do rozdziału nie mam żadnych uwag, ani zastrzeżeń. Jest perfekcyjny. Czekam na następny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!
OdpowiedzUsuńJest świetny,czekam! <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe zaczyna się rozkręcać akcja :D .Lubię to !!!!!
OdpowiedzUsuńwow, bardzo fajna historia się zapowiada :D
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak potoczy się akcja w Nowym Jorku. :D nie mogę się doczekać następnego :)
zajebiste*,*
OdpowiedzUsuńNastępne <3
ksdwoaf jesteś cudowna! Chciałabym kiedyś choć w połowie pisać tak dobrze jak Ty <3
OdpowiedzUsuńOMG ! :D To jest świetne ! gdy przeczytałam pierwszy rozdział myślałam że nie bd to ciekawe opowiadanie .. ale nie, jest zajebiste :*
OdpowiedzUsuńŚWIETNY :)
OdpowiedzUsuńsuper :) <3
OdpowiedzUsuńcałkiem fajne opowiadanko, bede sledzila, a tymczasem zapraszam na
OdpowiedzUsuńhttp://jeniferjacob-justinbieber.blog.pl/
Lola :)
Przeczytałam i jestem zachwycona. Uwielbiam takie "buntownicze" postacie. / http://kelsey-justin.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń{SPAM}
OdpowiedzUsuń- Nigdy więcej nie waż się mówić do mnie takim tonem, suko. - oczy dziewczyny nabrały rozmiaru pięcio złotówek, gdy chłopak stanął z nią twarzą w twarz. Jego brązowe włosy były w nieładzie, a szyję zdobiło kilka srebrnych i złotych łańcuchów. Luźna, biała bluzka była okryta skórzaną kurtką, a czarne dresy pasowały do niej idealnie.
- Przestań się kurwa na mnie gapić. - warknął chłopak, zaraz odchodząc. Dziewczyna nadal stała w bezruchu, nie mogąc zrobić czegokolwiek. Strach sparaliżował ją do tego stopnia, że zapomniała jak się chodzi. Kim był ten chłopak lub za kogo się uważał zachowując się tak w stosunku do córki dyrektora szkoły? To był Justin Bieber. Chłopak, którego boi się każdy, ale Emily jeszcze o tym nie wiedziała.
Oto fragment prologu nowego opowiadania o Justin'ie Bieber'ze & Zaynie Maliku.
www.lights-and-soundss.blogspot.com
Zwiastun opowiadania znajduje się na początku prologu.
Proszę o dodanie do obserwowanych i komentarze, jeśli się spodoba.
Przepraszam za spam. ♡
kocham to < 3 @awwwbabe
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie! Jest świetne!!!!! Ciekawe co się wydarzy w NY ^^ :D. Dodawaj jak najszybciej nn! :)
OdpowiedzUsuń<333
OdpowiedzUsuńKocham to <33 sjhdsjfgf
OdpowiedzUsuńjezuu uwielbiam twoje opowiadanie kmsadlsmmxacsagfsacgssa *.* lepsze o 100000 razy od Darka jak dla mnie <3 pisz dlaej bo na prawdę jest świetne <3
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie <3333
OdpowiedzUsuń