Davonne's POV
Zatrzymaliśmy się pod jakimś dużym domem, który albo należał do Justina, albo do któregoś z jego przyjaciół. Brunet wyszedł z samochodu i zanim zdążyłam sama otworzyć drzwi, ten mnie wyprzedził i tak jak zwykle prawie, że wyciągnął na rękach z samochodu.
- Nie jestem kalekę.- upomniałam go, gdy ten postawił mnie na ziemi i podał mi kule.
- Wiem, dlatego pozwolę ci samej wejść na górę.- odpowiedział i otworzył przede mną drewnianą bramkę. Po prawej i lewej stronie rozciągał się ładny ogród z ładnymi drzewami i kwiatami. Justin zapukał do drzwi i chwilę potem otworzył nam je ubrany jedynie w bokserki brunet z roztrzepanymi włosami, a za nim pojawił się kolejny brunet też z rozwalonymi włosami w każdą stronę i w samej bieliźnie. Widząc mnie nieco się zarumienili i spojrzeli na Justina.
- Cóż..- zaczął jeden z nich.- Nie mówiłeś, że przyjdzie też.. dziewczyna.- spojrzał na mnie i nieco ciszej powiedział ostatni wyraz.
- O mój Boże, czyżby ktoś się wstydził?- zakpił z nich Justin.
- Nie? Czemu?- zapytał drapiąc się po karku.
- Bo powiedziałeś "dziewczyna", a nie "kaczuszka Justina"- zaśmiał się i przepchnął się w drzwiach ciągnąć mnie za sobą do środka domu. Wnętrze było dość ładne urządzone, ale dało się odczuć to, że w domu nie ma kobiety. Z tego, co wiem Mike jest wychowywany tylko przez Ojca i to zapewne jest jest jego dom.
- Więc, my pójdziemy się ubrać, bo wiesz.. myśleliśmy, że to będzie męski wieczór.- powiedział jeden z nich i wskazał ręką na schody.
- Okej.- mruknęłam.- Więc jeśli jest tylko wasza trójka to chodzicie nago i mówicie coś w stylu: Hej Justin, twój kutas zrobił się większy, co stosujesz?- spojrzałam na nich i usłyszałam za sobą cichy śmiech Justina.
- O mój Boże jesteś fajna.- odezwał się jeden z nich.- Jakim cudem zadajesz się z Justinem?- zapytał i wskazał dłonią na Justina, który wpatrywał się w niego z groźną miną.
- Okej, to idziemy do salonu?- zapytał chyba Carter i pobiegł do pokoju obok i o mało, co nie wywrócił się o dywan na końcu korytarza.
- Sądzę, że będzie w porządku jeśli ty też się rozbierzesz. Z tego co wiem, walczyłyście o równouprawnienie.- Mike poruszał zabawne brwiami i podniósł nieco moją koszulę ku górze.
- W twoich snach.- mruknęłam i wyminęłam go idąc powoli do pokoju, gdzie wcześniej wbiegł Carter. Pokój był nieco mniejszy od mojego i skromnie urządzony. Ściany były w odcieniu jasnego błękitu, pod oknem znajdowała się trzyosobowa kanapa, a po jej bokach dwa fotele. Naprzeciw wisiał duży plazmowy telewizor, a pod nim stał szklany stolik, na którym znajdowały się niedopałki po papierosach i kilka puszek z piwem w środku. Na jednej ze ścian wisiało duże zdjęcie oprawione w czarną ramę, a na nim znajdował się Mike z siostrą, a także rodzicami. Wyglądali naprawdę słodko, a chłopak wyglądał na jakieś osiem- dziewięć lat.
Usiadłam na kanapie pomiędzy Carterem,a Justinem, a Mike poszedł w tym samym czasie poszedł do kuchni po jakieś chipsy i kolejne puszki piwa.
- Więc nazywasz się Davonne.- zagadnął mnie Carter.
- Wolę Davonster.- zaśmiałam się razem z Justinem. To było fajne widząc ich zawstydzonych, albo kompletnie nie wiedzących co powiedzieć.
- Więc słyszałaś to?- zapytał mnie i westchnął, na co ja pokiwałam twierdząco głową.- Siara, nie?- jęknął i odchylił się do tyłu.
- To było raczej zabawne.- odpowiedziałam mu.
- Blancik z wieczora?- wszedł do pokoju uśmiechnięty Mike i podał Justinowi i Carterowi po zwiniętej w rulon marihuanie.- Palisz?- zapytał mnie.
- Marihuany jeszcze nie.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jestem dobrym kolegą, więc pozwolę ci spróbować tego cudeńka.- powiedział.- Ale..- odsunął ode mnie swoją rękę z blantem i poruszył raz swoimi brwiami.- Ściągnij koszulkę.
- Uuuu.- usłyszałam chichot Justina i Cartera za sobą. Cóż, jeśli myślą, że nie ściągnę koszulki będąc w towarzystwie trzech chłopaków, albo zawstydzę się i ucieknę do domu, to są w kompletnym błędzie. W końcu nie takie rzeczy robiłam, prawda?
- Żadne problem Mikester.- zaśmiałam się i zaczęłam powoli rozpinać guziki na mojej białej koszuli obserwując przy tym minę Mike'a, który stał dokładnie naprzeciw mnie w odległości jakiś 15 centymetrów ode mnie. Chwilę potem odrzuciłam górną część mojego stroju na sąsiedni fotel i wyrwałam z ręki bruneta skręta.
- Dziękuję.- odpowiedziałam i wsadziłam sobie między wargi blanta biorąc z podłogi zapalniczkę i powoli odpaliłam jego koniec i głęboko zaciągnęłam się jego smakiem.
- Możesz już się ubrać.- powiedział Justin i podał mi koszulę do ręki.
- To było by nie fair, prawda Mike?- zapytałam go, a ten bez namysłu pokiwał głową. To było zabawne widząc, że mam nad nim kontrolę. Kiedy przesuwałam się w lewo- jego głowa również to robiła, a wzrok cały czas skupiony był na mojej klatce piersiowej.
- To możemy w coś zagramy?- zapytał nas Carter. Każdy z nas pokiwał głową na "tak" i zajął miejsce na dywanie. Wzięłam kolejne dwa buchy z nadzieją, że może coś zmieni się w moim ciele, ale nic czegoś takiego nie czułam, w odróżnieniu do Justina, który był uśmiechnięty jak jakiś psychicznie chory człowiek.
- Butelka?- zapytał Mike.
- Nieee.- przeciągnął Justin.- Kiedy Dav zakręci i wypadnie na mnie pewnie będzie kazała pocałować mi, któregoś z was.- jęknął.- Może.. poker?- zapytał.
- Nie umiem w to grać.- powiedziała i zaciągnęłam się kolejny raz marihuaną.
- Lepiej dla nas.- zaśmiał się Carter.- Może po prostu napijemy się piwa?- powiedział i wziął cztery ze szklanego stolika podając je każdemu z nas. Otworzyła je powoli tak by nie wybuchło i wzięłam dwa duże łyki.
- Jesteś już pijana Dav?- zapytał mnie Mike.
- Nawet jeślibym była, to nie rozbierzesz mnie.- odpowiedziałam mu i wzięłam po tym kolejnego łyka.
- Już to zrobiłem.- powiedział i wskazał ręką na moją klatkę piersiową. Sądzę, że wcześniej wypite piwa i zapalona marihuana właśnie zaczynały powoli działać, gdyż jego wyraz twarzy, a także sposób mówienia zmieniał się z każdą chwilą.
- Proszę cię, to tylko koszulka.- prychnęłam, na co Justin zaśmiał się. Nie sądzę, żeby zrobił to dlatego, że to co powiedziałam było śmieszne, tylko dlatego, że był już nieco naćpany.
- Założę się, że jutro rano obudzisz się w moim łóżku.. naga!- krzyknął i zaśmiał się, a następnie wstał i usiadł obok mnie.- Bo wiesz, żadna jeszcze mi się nie oparła.- dokończył i objął mnie ramieniem przysuwając się jeszcze bliżej mnie.
- Uwielbiam być tą pierwszą.- mruknęłam mu do ucha i przygryzłam swoją dolną wargę.
- Stary.- odezwał się Justin trzymając w dłoni butelkę piwa.- Sądzę, że ja tu siedziałem. wskazał na niewielką szparę między moim, a Mike'a ciałem.
- Nie?- prychnął brunet i zbliżył się jeszcze bardziej do mnie. Wtedy to było nawet słodkie, ale teraz zaczęło być uciążliwe, serio. Poczułam jak głowa Justina przeciska się przez nasze ciała, a następnie zabierał ręce z mojego brzucha i ramiona, które należały do Mike'a, a sam zajął miejsce obok mnie i przytulił kładąc swoją głowę na ramieniu.
- To niesprawiedliwe.- jęknął Mike i odsunął się od nas idąc w stronę Cartera, który próbował stanąć na rękach.
- Jak się bawisz?- mruknął do mojego ucha i ziewnął.
- Jest okej.- odpowiedziałam mu i wzięłam łyka mojego piwa, które stało na dywanie obok mnie.
- Ja też.- powiedział.- A wiesz dlaczego?- zapytał mocniej mnie przytulając do swojego ciała. Cóż, było mi trochę zimno w samym staniku, ale nie zamierzałam się ubierać.
- Nie.
- Bo ty też jesteś.- podniósł głowę znad mojego ramiona i spojrzał mi w oczy uśmiechając się. Mogę jasno stwierdzić, że Justin był naprawdę zaćpany, a ze mną wciąż nic się nie działo, chociaż chciałam. Chciałam na jedną noc zapomnieć i zrobić coś głupiego. Coś bardzo głupiego.
- To słodkie.- mruknąłem i objęłam się jego ramionami po to by było mi cieplej.
- Chcesz jeszcze zapalić?- zapytał mnie i pociągnął w górę za moje dłonie.- Tak poza tym to czas się ubrać.- zaśmiał się i rzucił w moją stronę koszulę, którą ubrałam, ponieważ naprawdę było mi zimno.
Razem z nim poszłam w stronę kuchni zostawiając w salonie chłopaków kłócących się o to kto pierwszy stanie na rękach. W kuchni na jednym z blatów było kilka paczek, a w środku nich zielone i zmielone liście marihuany. Justin od razu usiadł na stołu obok i zaczął dokładnie zwijać jednego z nich.
- Moje są o wiele lepsze niż te Mike'a.- powiedział i dalej zwijał skręta.
- Na pewno.- pokiwałam głową i lekko uśmiechnęłam się w jego stronę. Oparłam się o lodówkę stojącą za mną i zamknęłam oczy widząc jakieś kolorowe ślady za nimi, coś na kształt tęczy. Nieważne.
- Zaprosiliśmy kilka osób!- krzyknął z salonu Mike i po chwili wbiegł do kuchni.- Ja też chcę!- krzyknął i podbiegł do Justina wyrywając mu z ręki blanta.- Kocham cię ziomek.- poklepał bruneta po ramieniu.- Ciebie też, kaczuszko.- zaśmiał się i odpalił kolejnego skręta mocno się nim zaciągając.
- On jest głupi.- westchnął Justin i podał mi blanta, a sam swojego już odpalił kilka chwil wcześniej.- Są lepsze niż Mike'a, prawda?- zapytał, na co pokiwałam głową. Justin pociągnął mnie za ramię i znów weszliśmy do salonu, gdzie Carter włączał jakąś muzykę w telewizorze, tak, że rozbrzmiewała w całym domu. Podeszłam do stolika z pomocą Justina i wzięłam kolejne piwo od razu biorąc sporo łyki.
- Ktoś puka!- krzyknął Mike i zerwał się w stronę drzwi wejściowych wpuszczając do środka jakąś trójkę dziewczyn i dwóch chłopaków.
- To jest Davonne.- wskazał na mnie, gdy ci weszli do salonu.- A to Kyle, Hope, Lily, Chris i Saidy.- wskazał kolejno na osoby, które stały obok niego.
- Oni wszyscy są sukami.- szepnął mi do ucha.- Ale Lily ma fajne cycki.- zaśmiał się i objął mnie od tyłu wokół talii kręcąc mną powoli w rytm muzyki. W między czasie wzięłam kilka łyków piwa, a także kilka razy zaciągnęłam się marihuaną.
Do salonu zaczęło wchodzić coraz więcej osób, przeważnie były to dziewczyny, a Mike albo Carter przedstawiał mi ich, a Justin szeptał mi do ucha coś głupiego o nich, na co zawsze się śmiałam. W końcu w całym pokoju było dość dużo osób. Muzyka coraz głośniej rozbrzmiewała, a mojej głowie zaczęło się powoli kręcić. Wzięłam kolejną butelkę piwa i zaczęłam szybko ją opróżniać poruszając się na tyle, na ile pozwoli mi gips. Ocierałam się o jakiegoś ciało chłopaka, a ten cicho mruczał mi coś do ucha, ale kompletnie go nie słuchałam. Jego dłonie zaczęły sunąc po moich biodrach czasami podwijając mi moją koszulkę.
- Davonne.- usłyszałam za sobą głos Justina, który odciągnął mnie od jakiegoś chłopaka i pociągnął w stronę korytarza.- Co powiesz na romantyczny wieczór?- zapytał i wyciągnął zza swoich pleców wino.
- Tak.- pokiwałam szybko głową i dokończyłam pić moje kolejne piwo, a butelkę odłożyłam gdzieś w pobliżu schodów.
- Chodź.- szepnął mi do ucha i lekko pocałował w czoło, a następnie pociągnął mnie za rękę i pomógł wejść po schodach na drugie piętro. Znów pociągnął mnie za rękę i wszedł ze mną do jakiegoś pokoju. Podszedł do łóżka i zapalił lampkę, a następnie zamknął drzwi na klucz.
- Ale bez gwałtów.- podniosłam ręce w górę i uniosłam moje brwi cicho chichocząc przy tym.
- Zepsułaś całą zabawę.- jęknął i podszedł do mnie siadając na łóżko. Przesunął mnie tak, że siedziałam na jego kolanach, a nasze nosy lekko się stykały, na co ja i Justin zaśmialiśmy się.
- Jesteś straasznie słodka.- powiedział i objął mnie swoimi ramionami. Zaczęliśmy się kołysząc w takt muzyki, która była puszczana na dole i jak zwykle towarzyszył nam śmiech.
- I zmęczona.- westchnęłam.- Ale wino na pewno mi pomoże.- zaśmiałam się i podałam mu butelkę, by Justin ją otworzył. Chwilę potem brunet rozlewał do dwóch czerwonych kubeczków jakieś białe wino. Podał mi jeden z kubeczków, a ja je szybko opróżniłam.
- Whoa, Dav.- zaśmiał się.- Właśnie dlatego tak szybko się upijasz.- powiedział i dolał mi mniejszą ilość niż wcześniej wina.
- A ty mi dolewasz.- zakpiłam z niego i ponownie wzięłam łyk, ale nieco mniejszy.
- Bo jesteś słodka, kiedy się napijesz.- zaśmiał się i odłożył butelkę wina na ziemię.
- Twoi koledzy są fajny.- powiedziałam.- Ale ty fajniejszy.- dodałam na co Justin uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się zbliżając swoją twarz coraz bliżej jego. Chciałam go pocałować. Naprawdę tego chciałam i potrzebowałam. Cholernie mocno potrzebowałam ust Justina Biebera. Oblizałam moje usta i wciąż patrzyłam w jego oczy czując coraz bardziej nasilające się dreszcze w moim brzuchu. Brunet szybko pokonał te kilka centymetrów które nas dzieliło i mocno zaczął całować moje usta, a ja oddawał każdy pocałunek chcą go z każdą sekundą coraz bardziej. Jego dłonie spoczęły na moich biodrach i zaczął je powoli masować powodując u mnie jeszcze większe drżenie. Jego język szybko znalazł się w moich ustach i zaczął kręcić przeróżne wzory na moim podniebieniu od czasu do czasu zahaczając o mój język, który chciał być w centrum uwagi. Poczułam jak moja koszulka się podnosi, a chwilę potem znów siedzę przed Justinem w samym staniku. Zaczął powoli odchodzić od moich ust przenosząc się na szyją, gdzie najprawdopodobniej zrobił mi malinkę. Znów przeniósł się na moje usta, ale po chwili oderwał i spojrzał na mnie swoim spojrzeniem, które świadczyło o tym, że musi mi coś powiedzieć.
- Nie kłamałem.- odezwał się wciąż patrząc mi w oczy.
- Z czym?- zapytałam go lekko zachrypniętym głosem i podniosłam się na moich łokciach.
- Z tym, że się w tobie zakochałem.- odpowiedział szybko i znów zaczął zachłannie mnie całować.
- Ja kłamałam.- przerwałam jego pocałunek, a on spojrzał na mnie z dziwną miną i kiwnął głową bym kontynuowała.- Z tym, że nie byłam zła, gdy powiedziałeś, że idziesz do Pauline.- skończyłam kładąc moje dłonie na jego twarzy i znów go pocałowałam. To, co było między nami było czymś nowym. Czułam, że całuję, go bo coś do niego czuję, a nie dlatego, że jestem pijana. To było jak mój pierwszy raz.
W momencie, w którym poczułam ból głowy, a także to, że czyjaś ręka przytula moje ciało od razu otworzyła szeroko oczy. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam, że na pewno nie jestem u siebie. Ściany były pomalowane na jakiś brzydki zielony kolor, a w całym pomieszczeniu panował ogromny bałagan. W dodatku na ścianie naprzeciw, której leżałam było kilka plakatów z nagimi dziewczynami, więc to chyba oczywiste, że nie byłam u siebie. Przekręciłam się na drugą stronę i zobaczyłam śpiącego i wciąż obejmującego mnie wokół talii Justina. Ten widok sprawił, że na chwilę wystraszyłam się, że ja i Justin mogliśmy się ze sobą przespać, co byłoby kompletnym błędem, bo to mój przyjaciel. Przyjaciele ze sobą nie sypiają. Nigdy.
Odetchnęłam z lekką ulgą widząc, że wciąż jestem w staniku i moich czarnych spodniach, bo w końcu to świadczyło o tym, że jednak się nie przespaliśmy. Wzięłam jego ręce ze swojego brzucha i ostrożnie położyłam je na poduszce, by go nie obudzić. Szybko wstałam z łóżka i odszukałam moją białą koszulę, która była już totalnie pognieciona, ale nie miałam teraz w co innego się ubrać, więc ją szybko założyłam. Przeszłam przez bałagan panujący na ziemi, który tworzyły różne ubrania i jakieś butelki, a następnie wyszłam na korytarz, gdzie odnalazłam schody i zbiegłam po nich udając się na parter. Weszłam do pierwszego pomieszczenia, które znalazłam i zobaczyłam śpiącego na kanapie Cartera, który przytulał się do jakiegoś stanika. Zaśmiałam się widząc jego minę i rozwalone włosy. Wyglądał jak jakieś małe dziecko.
- Hej.- ktoś szepnął mi do ucha, ja odskoczyłam o kilka kroków i pisnęłam. Od razu usłyszałam śmiech Mike'a, który wydawał się na kompletnie zmasakrowanego przez kaca.
- Jesteś chory.- odsapnęłam, gdy nieco się uspokoiłam i popchnęłam go w żartach.
- Oj taaam.- przeciągnął "a" w ostatni wyrazie i uśmiechnął się w moją stronę.- Boli cię głowa? Wiesz, wczoraj pierwszy raz zapaliłaś marihuanę, to mu być "coś" dla twojego organizmu.- powiedział.
- Aż tak widać?- jęknęłam i zrobiłam smutną minkę, a on pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni, gdzie rzucił mi do ręki jakieś tabletki przeciwbólowe, które szybko zażyłam.- Tak poza tym to wygrałam.- powiedziałam, gdy popiłam tabletkę przypominając mu o naszym wczorajszym zakładzie.
- Zakład nieważny, bo skończyłaś w łóżku z Justinem.- powiedział i wyciągnął piwo z lodówki, co mnie trochę zdziwiło.
- My po prostu spaliśmy.. jak przyjaciele śpią..razem w łóżku, rozumiesz?- spojrzałam na niego,a on się zaśmiał.- Tak w ogóle, to dlaczego pijesz piwo skoro wyglądasz jak gówno przez kaca?- zapytałam go i wskazałam palcem na piwo, które trzymał w ręku.
- Nie wyglądam, aż tak źle w porównaniu do ciebie, kaczuszko.- powiedział i cmoknął śmiejąc się przy tym.- Nie wiesz, że piwo jest najlepsze na kaca?- zapytał mnie, na co zaprzeczyłam.- Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz o życiu, dziewczynko.- powiedział i wziął sporego łyka alkoholu.
- Siema!- krzyknął Justin i wszedł do kuchni od razu rzucając się na tabletki, które leżały na blacie.- Tak kurewsko pęka mi głowa.- jęknął i połknął dwie na raz popijając je piwem, które zabrał Mike'owi.- Czemu jesteś pomalowany?- zapytał go Justin i wskazał na mocno wytuszowane rzęsy.
- Co? Gdzie?- krzyknął spanikowany i podbiegł do kuchenki, gdzie przyjrzał się swojej twarzy.- To na pewno robota Lily.- jęknął i odszedł od piekarnika.
- Jesteś lamusem, stary.- powiedział do niego Justin i podszedł do mnie.- Przepraszam za wczoraj.- szepnął do mojego ucha i wyszedł z kuchni. Było mi przykro, nawet bardzo. Jego słowa nie były jakoś szczególnie obraźliwe, ale odrobinę zabolały. W dodatku nawet się ze mną nie przywitał. To było pewne, że po tym, co stało się wczorajszej nocy będziemy zachowywać się tak jakbyśmy, co dopiero się poznali.
- Wszystko okej?- zapytał mnie Mike widząc zapewne moją dziwną minę.
- Tak.- pokiwałam głową i wyszłam z kuchni. Weszłam znów na górę do pokoju, gdzie wcześniej spałam, ale to był błąd, ponieważ znalazłam tam Justina, który kończył właśnie z kimś rozmowę. Weszłam cicho do pokoju i zamknęłam drzwi, a następnie podeszłam do łóżka obok, którego leżały moje czarne baleriny. Założyłam je na swoje stopy, a raczej na jedną, gdyż druga wciąż jest cała w gipsie.
- Jeśli chcesz mogę odwieźć cię do domu.- odezwał się Justin i stanął naprzeciwko mnie.
- Nie trzeba. Poradzę sobie.- mruknęłam i słabo uśmiechnęłam się w jego stronę podnosząc się z łóżka.
- Nie bądź taka.- jęknął za mną, gdy stałam przy drzwiach.
- Jaka?
- Tak cholernie zimna.
- To ty zacząłeś taki być pierwszy, Justin.- odpowiedziałam mu i wyszłam z pokoju udając się do salonu, gdzie odnalazłam kule oparte o ścianę. Szybko je wzięłam i udałam się do drzwi wejściowych.
- Idziesz już?- zapytał mnie Mike i podszedł do mnie pomagając mi otworzyć drzwi.
- Tak.- odpowiedziałam.- Cześć.- pomachałam mu, na co mi odmachał i po chwili zamknął z trzaskiem drzwi. W wolnym tempie udało mi się w końcu opuścić dom Mike'a i szłam spokojnym chodnikiem w stronę mojego domu.
- Wsiadaj Dav!- usłyszałam czyjś krzyk, a następnie odwróciłam głowę widząc przed sobą Justina w samochodzie.- Proszę?- zapytał i jechał powoli dotrzymując mi kroku.
- Dam sobie radę.- mruknęłam.
- Jesteś cholernie uparta.- krzyknął i wyszedł z samochodu biorąc mnie na ręce i podbiegając do swojego samochodu.
- Jesteś głupi?!- krzyknęłam na niego.- Postaw mnie!
- Uspokój się.- mruknął mi do ucha i posadził mnie na miejscu pasażera, a następnie szybko podbiegł do przeciwnych drzwi i znów odpalił samochód.- Przepraszam.- odezwał się w połowie drogi.
- Jest okej. Po prostu zapomnimy o wszystkim, co działo się w nocy i o tym, co mówiliśmy.- powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Taaaak, szczególnie musimy zapomnieć o tym, co mówiliśmy.- zaśmiał się. Najgorsze jest to, że nie chcę zapomnieć.
Po jakiś dziesięciu, albo pięciu minutach- nie jestem pewna- wjechaliśmy na podjazd mojego domu. Przed bramą zobaczyłam samochód Logana, więc jęknęłam z irytacji,że będę musiała go znów widzieć. Może i jest przystojny, ale cholernie mnie zranił, gdy zostawił kompletnie samą, po tym jak zamieszkałam w Los Angeles.
- Wszystko okej?- zapytał mnie Justin.
- Tak. Po prostu zobaczyłam samochód Logana przed naszym domem.- powiedziałam.
- Świętoszek.- zaśmiał się sztucznie Justina.
- Będę szła. Dzięki za odwiezienie i do.. potem.- powiedziałam szybko i opuściłam samochód machając mu, gdy stanęłam na podjeździe. On uśmiechnął się, a potem odmachał mi i szybko odjechał z podjazdu. Stałam tak jeszcze przez chwilę i wpatrywałam się w miejsce, gdzie przed chwilą stał samochód Justina. Czułam, że już nic nie będzie takie samo, po tym co zrobiliśmy, bo jedno jest pewne- na pewno żadne z nas nie zapomni tego, co działo się wczorajszej nocy.
Czekałem całą noc, żebyś powiedział mi, czego chcesz.
Czekałem całą noc dla Ciebie.
____________________
Znów 8 i pół strony A4:D Miazga po prostu. Co do rozdziału to jak zwykle przepraszam za błędy. Chyba nie mam nic więcej do napisania. Także ten.. komentujcie i bierzcie udział w sondzie po prawej na samym dole w Menu :)))
Komentujcie, choćby to miało być 1 słowo. Chcę po prostu wiedzieć ile osób czyta, to co piszę :')
Macie tu mojego aska, zadawajcie pytania, spamujcie, cokolwiek: ask.fm/awwbiebsy
Ostatnie trzy- cztery rozdziału we wrześniu, a potem ruszamy z "How to Love". Jak uda mi się ogarnąć blogspota z kartami itd to będę pisała II część na tym blogu, a jak nie- to stworzę nowego bloga (w sumie on już jest gotowy hahah:D) Pozdrawiam.
TAK POZA TYM TO MAMY JUŻ NIECO PONAD 80K WEJŚĆ! DZIĘKUJĘ WAM BARDZO <3
Twoje opowiadanie jest niesamowite xD strasznie zazdroszczę talentu no i mam nadzieję, że szybko powtórzy się sytuacja między Dav i Justinem haha te kaczuszki są strasznie słodkie :PP czekam nn :** kocham cie shawty ♥
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, moemnt javonne sghdfashgdfsahgdfg,świetnie piszesz, nie moge się doczekać nn
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie, a w szczególności to JAK piszesz <3 Nie mogę się doczekać How to Love bo dopiero tam jest możliwe, że coś będzie pomiędzy Justinem i Dav ;3
OdpowiedzUsuńSkorzystam z okazji i zaproszę do siebie, mam nadzieję, że się nie zezłościsz ;P http://the-biggest-secret-i-love-you-bieber.blogspot.com
♥
OdpowiedzUsuńjkegfbhwefbnsbhefvkqvej <3 matko, kocham to!!! jestem bardzo ciekwa czy Dav i Justin będą razem!! :3
OdpowiedzUsuńkochaaaaam ich, ale no cholera niech sobie powiedzą co czują XD
OdpowiedzUsuńkc <3
♥ kocham to, moja pani psycholog ♥
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się tak szybko rozdziału, to miłe :3 ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM! :D hahah, czekam na nn c:
OdpowiedzUsuńojej jak fajnie że tak szybko rozdział dodałaś :D kocham to <333
OdpowiedzUsuńcudooo <3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest tak ZAJEBIŚCIE dobre !!!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję że piszesz < 33
czeka na nowy :)
OdpowiedzUsuńŚwietny gdcdfvgsvydgthugtbhfvifdhu <3
OdpowiedzUsuńKocham xxx
OdpowiedzUsuńJesteś boska.! Czemu tylko trzy, cztery rozdziały.!? Pokochałam tego bloga.! :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuń<3 super .
OdpowiedzUsuńbardzo fajne opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńboski rozdział !:*
OdpowiedzUsuńJEZUU proszę niech oni bedą ze sobą ;)
OdpowiedzUsuńO Boooosz jak ja kocham to opowiadanie <33333
OdpowiedzUsuńGenialne <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, w sumie jak każdy ♥
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Justin nie odwoła tego co powiedział na imprezie, ale wszystko spieprzył...
OdpowiedzUsuńKiedy oni w końcu będą razem? :(
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) x
nhbgvfdser♥ świetny *.*
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńkocham tooo <3
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! <3
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział ! <333 Nie mogę się doczekać następnego. ;D Zapraszam tu ! http://believeindream94.crazylife.pl/
OdpowiedzUsuńjezu kocham to:c<3
OdpowiedzUsuńzajebistyy ! ;))
OdpowiedzUsuńLoffam.!!!<3
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie co by było gdybyś już nie pisała tego opowiadania.
To by było wtedy takie nneudeujquwejw2
This is ...nundiqwdiwehfiqwjidwe
OdpowiedzUsuńO my Justin.
Nie wiem co powiedzieć
jejuu czemu no. ? myslalam ze justin po tym wszystkim bdz zachowywac sie inaczej. :c no nic .. jak zwykle czekam na nn i wennyyy :*
OdpowiedzUsuńps rozdzial przekurwazajebisty. :D
Wspaniale piszesz <3 czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁYYY ! <33 NIECH WKOŃCU WYZNAJĄ SB MIŁOŚC I BD RAZEM CHOLERNIE SZCZĘŚLIWĄ I SŁODKĄ PARĄ. NOO :D
OdpowiedzUsuńJak zawsze super! Pisz częściej rozdziały, bo ja już nie mogę się doczekać <33
OdpowiedzUsuńNie dawno znalazłam te ff.... Omg! To jest wspaniałe! hdbvfsjhgshygssjhjhsnfhs
OdpowiedzUsuńKOOOCHAM TO. !!! KACZUSZKI.
OdpowiedzUsuńzajebiste to jest!
OdpowiedzUsuń